Jak wyglądałby świat, gdyby Bóg był kobietą? Twórcy kina nie raz brali na warsztat taką fantazję, wystarczy przypomnieć „Dogmę” Kevina Smitha czy „Zupełnie Nowy Testament” Jaco Van Dormaela. Może to tylko ćwiczenie wyobraźni, coś w rodzaju treningu twórczości, a przy okazji tematyka wdzięcznie wpisująca się w estetykę absurdalnego humoru i ironii, jednak w optyce filmowej przybiera formy, które wywołują zdumiewająco ożywcze konsekwencje. Wspomniane filmy rozprawiały się z ideą Boga rodzaju męskiego w kontekście chrześcijaństwa, tymczasem ubiegłoroczna produkcja Niny Paley prezentuje ujęcie krytyczne w kontekście tradycji judaistycznej.
Kim jest Nina Paley? To amerykańska artystka i aktywistka, twórczyni komiksów (”Nina’s Adventures”, ”Fluff”) i filmów animowanych (jej dorobek do kilkadziesiąt krótkich animacji i dwa pełnometrażowe filmy animowane: „Sita śpiewa bluesa” i ”Seder-masochism”) oraz działaczka ruchu wolnej kultury. W tym roku Paley została zaproszona do jury 9. Międzynarodowego Festiwalu Filmów Animowanych Animocje (festiwal organizowany przez Miejskie Centrum Kultury w Bydgoszczy trwał od 7 do 13 kwietnia 2019). Nie była to jej pierwsza wizyta w Polsce, w 2012 roku brała udział w konferencji CopyCamp w Warszawie poświęconej problematyce praw autorskich, a rok temu pokazywała swój najnowszy film w konkursie Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Animator w Poznaniu.
Najnowszy film Niny Paley, ”Seder-masochism”, tym razem można było obejrzeć właśnie podczas Animocji, chociaż największą atrakcją było spotkanie publiczności z reżyserką. Q&A po seansie trwało około godziny, jednak sporo uczestników wychodziło ze spotkania z niedosytem, bo Nina Paley nie tylko w wielu działaniach i poglądach jest kontrowersyjna, ale prezentuje je z młodzieńczą odwagą i nie unika dyskusji, co sprawia, że jest bardzo atrakcyjną rozmówczynią. Film będący pretekstem spotkania i dyskusji od kilku miesięcy jest udostępniony w sieci przez samą autorkę, podobnie jak inne jej realizacje. Warto go obejrzeć z kilku powodów, biorąc jednak pod uwagę pewne zastrzeżenia.
Zacznijmy od tytułu – ”Seder-masochism”. Czym jest masochizm raczej nie trzeba nikomu tłumaczyć, ale co to jest seder wie nie każdy. Seder to kolacja podczas pierwszego wieczoru święta żydowskiego Pesach obchodzonego na pamiątkę wyjścia z Egiptu. Kolacja o ścisłym rytuale odzwierciedlającym wszystkie etapy Exodusu, obfitująca nie tyle w wyrafinowane potrawy, co symbole przypisane spożywanym daniom. Na talerzu sederowym są gorzkie zioła (przypominające gorycz niewoli), słodki charoset (masa z jabłek, orzechów, migdałów, daktyli i wina symbolizująca słodycz wolności), jajka na twardo (symbol cykliczności życia i nadzieja na nadejście Mesjasza), pieczona kość jagnięca (symbol ofiary), osolona woda (symbol łez przodków), są też jarzyny, wino i maca. Opis ten trzeba byłoby uzupełnić o kolejne elementy kolacji sederowej będącej czymś na kształt rytualnego performansu. To jednak pozostawmy Ninie Paley. Narracja ”Seder-masochism” jest oparta o wspomniany rytuał odzwierciedlający wydarzenia z Księgi Wyjścia. Rozmowa reżyserki (występującej jako mała wścibska koza – zwierzę ofiarne) z ojcem (Hiram Paley udziela głosu filmowemu Bogu) na temat rodziny, rodzinnych zwyczajów, judaistycznej tradycji, przywiązania do niej pomimo utraty wiary przeplata się tu z fabularną rekonstrukcją Księgi Wyjścia. Brzmi poważnie? Nic z tych rzeczy. Paley bezlitośnie depcze wszelkie świętości, i w sensie religijnym, i kulturowym. ”Seder-masochism” jest przesycony ironią, ostrą krytyką i blasfemią, ale atrakcyjny ze względu na nieokiełznaną twórczą wyobraźnię i poczucie humoru. Jasne że taka estetyka nie jest powszechnie akceptowana, do strategii operujących absurdem i ironią podchodzi się z rezerwą. Nie jesteśmy przyzwyczajeni śmiać się w obliczu świętości. Paley robi to bez zażenowania i stąd zastrzeżenie pierwsze – jeśli bluźnierczy styl Monty Pythonów w legendarnym „Żywocie Briana” nie do końca odpowiadał Twojej wrażliwości, nie oglądaj filmu Niny Paley.
Wróćmy do masochizmu – na co wskazuje to pojęcie w drugiej części tytułu filmu? Nie należy się spodziewać perspektywy psychologicznej, film jest krytyką patriarchatu i religii jako zjawisk społeczno-kulturowych. Kluczem interpretacyjnym może być tu jednak filozofia podmiotu. Idee sadyzmu i masochizmu w perspektywie filozoficznej są odczytywane, między innymi, jako zestaw cech poddających się metamorfozom pod wpływem kształtujących podmiot doświadczeń, zdarzeń, refleksji czy przekonań. O ile sadystyczna fantazja na temat siły i omnipotencji bez większych problemów zyskuje realną formę, o tyle masochizm zakłada kreowanie wewnętrznych struktur bez pretensji oddziaływania na świat. Nina Paley zestawia blasfemiczną krytykę patriarchalnego monoteizmu z zapomnianym, zdegradowanym, zniekształconym przez współczesną naukę mitem Bogini. Czy to prowadzi do zastrzeżenia drugiego? Tak. ”Seder-masochism” wymaga konfrontacji z utrwaloną w kulturze, okopaną zarówno w rzeczowej argumentacji, jak i wielu irracjonalnych przesądach figurą męskiego Boga, symbolem i uprawomocnieniem jednocześnie męskiej dominacji. Ostrze krytyki skierowane na patriarchalnych mężczyzn nie oznacza, że Paley jest orędowniczką matriarchatu. Zgodnie zresztą z badaniami współczesnej antropologii rewidującymi poglądy na temat tzw. pierwotnych kultur matriarchalnych. Ale… istnieją religie, w których to Ona/Bogini jest uosobieniem praźródeł świata, aktywności i energii twórczej. Wyobrażenia o świecie, w którym On/Bóg pozostaje bierny warto zacząć od spotkania z filmem Niny Paley.
Dla tych, dla których omówione wyżej zastrzeżenia nie stanowią problemu dodatkowa zachęta, ”Seder-masochism” jest bardzo specyficznym musicalem. Spodziewajcie się niespodziewanego! Oczywiście na stronach Niny Paley:
”Seder-masochism”, (2018)
reż. Niny Paley