Wyszukiwanie

:

Treść strony

Relacje

Konwent… jak to łatwo powiedzieć

Autor tekstu: Dawid Śmigielski
20.07.2014

Przez długi czas panowała cisza w eterze na temat organizacji kolejnej odsłony Bydgoskiej Soboty z Komiksem. Pewnie mało kto wierzył, że impreza się odbędzie. Jednak ostatecznie udało się dopiąć wszystko na ostatni guzik i komiksy znów przywitały gości w progach Akademickiej Przestrzeni Kulturalnej. Tym jednak razem organizatorem nie był Urząd Miasta, tylko Bydgoska Lokalna Organizacja Turystyczna „BYLOT”. Sama nazwa wydarzenia uległa zmianie na „Bydgoski Konwent Komiksu i Gier”. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że Bydgoszcz będzie chciała podążyć tropem Łódzkiego Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier, ale niestety program pokazał, że tematyki dotyczącej gier będzie jak na lekarstwo.

 

Jedynym rodzynkiem w rozkładzie jazdy była prezentacja Jacka Seweryna Podgórskiego o grach na podstawie komiksów. Prelekcja zaczęła się od przedstawienia „Supermana” na platformę Atari 2600, a zakończyła omówieniem „Injustice: Gods Among Us” na platformy PS3, Xbox i Wii U. Trzydziestominutowe spotkanie na szczęście przeciągnęło się o kilkanaście minut, dzięki czemu można było dopowiedzieć kilka informacji, a także wymienić się poglądami z publicznością. W międzyczasie Andrzej Nowakowski rozdawał autografy na specjalnie przygotowanych przez organizatorów kartach pocztowych upamiętniających trzydziestą rocznicę wydania komiksu „Noc Sprawiedliwych Pięści”. Twórca stworzył także kilka rysunków dla zebranych fanów.

 

Oprócz wspomnianej karty pocztowej uczestnicy mogli zaopatrzyć się w broszurkę wydaną z okazji czterdziestu lat komiksu „Kryptonim Walizka” z przygodami Kapitana Żbika. Publikacja była sprzedawana po cenie druku, ponieważ budżet organizatorów był mniejszy niż w poprzednim roku. Pięć złotych to cena dość symboliczna, a broszurka zacna. W środku znalazły się ilustracje polskich rysowników nawiązujące, rzecz jasna, do „Kryptonimu Walizka”. Swoje prace zaprezentowali tam: Łukasz Ciaciuch, Daniel Grzeszkiewicz, Szymon Kaźmierczak, Bartłomiej Kuczyński, Roman Maciejewski, Jakub Mathia, Jacek Michalski, Piotr Nowacki, Norbert Rybarczyk, Tomasz Samojlik, Robert Sienicki, Michał „Śledziu” Śledziński, Jarosław Wojtasiński i Janusz Wyrzykowski. „Kapitan w Bydgoszczy” z pewnością trafi do niektórych sklepów komiksowych. Przygotowanych egzemplarzy było całkiem dużo, a gości – potencjalnych nabywców – bardzo niewielu.

 

Niestety, publiczność znów nie dopisała. A skoro tak się dzieje, to chyba należy sobie zadać pytanie: czy jest sens organizowania komiksowej imprezy w Bydgoszczy w takim kształcie? Połowa, albo i więcej, uczestników to twórcy komiksowi, a reszta (w tym piszące te słowa) to starzy weterani odwiedzający miasto nad Brdą co roku. Co to ma wspólnego z promowaniem komiksu? A może nie o promowanie komiksu chodzi, tylko o kultywowanie pewnych zachowań, tradycji, zwyczajów? Fani komiksowego medium z różnych zakamarków Polski mają okazję spotkać się kilka razy w roku, zazwyczaj na komiksowych festiwalach, konwentach i imprezach. Bydgoszcz to umożliwia i nie mam nic przeciwko temu. Jednak kameralność zabija. Nie chodzi o to, że było mało publiczności, chodzi o to, że było jej zdecydowanie mniej niż w zeszłym roku, i to jest naprawdę smutne. Widok dwudziestu, w porywach trzydziestu osób szwendających się tu i tam nie napawa optymizmem.

 

Wróćmy do wydarzeń rozgrywających się w murach APK. Spotkanie z Tadeuszem Raczkiewiczem i Łukaszem Chmielewskim zaowocowało kilkoma ciekawostkami. Twórcy pracują wspólnie nad wojennym komiksem, w którym jednym z bohaterów będzie Maksymilian Kolbe, lecz nie będzie to opowieść biograficzna. Ponadto rysownik „Tajfuna” tworzy ilustracje do scenariusza Grzegorza Janusza – „Wyspy Potworów”, lecz Pan Rzckiewicz na razie nie może nic o tym tytule powiedzieć, oprócz tego, że premiera będzie miała miejsce prawdopodobnie podczas MFKiG. Poza tym Tadeusz Raczkiewicz podzielił się z publicznością wiadomościami dotyczącymi wysokości wypłat za sprzedane prace w domu aukcyjnym DESA. Do kieszeni artysty trafia 55 procent z wartości sprzedaży. Autor jest zadowolony z tego, że ktoś chce kupować jego plansze, do których on sam nie ma żadnych sentymentów.

 

Spotkanie z Karolem Kalinowskim przebiegało w dość refleksyjnym tonie. Twórca „Łaumy” (która właśnie doczekała się dodruku) nie zamierza jej kontynuować, choć ma kilka pomysłów na krótkie historie rozgrywające się w tym świecie. Zamiast tworzenia kontynuacji „na siłę” woli skupić się na pracy nad nowymi projektami. „KRL”, który pracuje od siedmiu lat w olsztyńskiej bibliotece (obecnie jako starszy bibliotekarz), podzielił się z publicznością obserwacjami na temat czytelnictwa komiksów przez dzieci. Ogółem nie jest za dobrze. Niewiele dzieci potrafi wymienić czy też rozpoznać polskich bohaterów komiksów.

 

Ostatnim zaproszonym gościem opowiadającym o swoich planach był Michał „Śledziu” Śledziński. Twórca „Osiedla Swoboda” obecnie pracuje na francuską edycją komiksu „Czerwony Pingwin musi umrzeć”, a dokładnie – wkleja francuskie literki w dymki. Śledziu nie porzucił komiksu, tylko zwolnił prace nad tym medium i jak zaznaczył, to nie jest pierwsze zwolnienie w jego karierze. Wiąże się to przede wszystkim z tym, że pracuje on teraz na pełnym etacie. W tym roku zbliża się 15. rocznica wydania pierwszego numeru „Produktu” i 10. rocznica ukazania się ostatniego numeru „Produktu”. Według założyciela pamiętnego magazynu komiksowego jest to dobra okazja do stworzenia 24. numeru. Pomysł na niego jest prosty. Chodzi o to, aby każdy z twórców „Produktu” stworzył kolejny odcinek swojej sztandarowej serii. Na pewno jest już wydawca, ale „Śledziu” nie zdradził, który. Co do drugiego dodruku zbiorczego wydania „Osiedla Swobody”, to będzie to jak najtańsze wydanie bez żadnych dodatków. Wraz z nim pojawi się „Niedźwiedź”, w którym będą zebrane trzy produktowe historie plus dwie zupełnie nowe. Zbiorowe wydanie mini serii „Osiedla Swoboda” być może ukaże się w grudniu. Tego przynajmniej życzyłby sobie autor, który przy okazji liczy na to, że po ośmiu latach od publikacji ta historia zostanie odczytana zupełnie inaczej. Jedną z ostatnich kwestii poruszonych na spotkaniu było internetowe piractwo. Śledziu nie ma w zasadzie nic przeciw, ale denerwuje go beznadziejna jakość skanów jego prac.

 

Trzy spotkania z autorami poprowadził Krzysztof Mirowski, do którego nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Miał szereg przygotowanych pytań i bardzo dobrze orientował się w twórczości gości. Na koniec imprezy organizatorzy przygotowali konkurs komiksowy z atrakcyjnymi nagrodami ufundowanymi m.in. przez Ongrys, Kulturę Gniewu, Wydawnictwo Komisowe i Zin Zin Press. Pytania przygotował Maciej Jasiński, a dotyczyły one osoby i twórczości Jerzego Wróblewskiego. Rozgrywka nie należała do najprostszych, ale ostatecznie uczestnikom udało się odpowiedzieć na wszystkie 40 pytań.

 

Nie wiem, jaki los czeka bydgoski konwent. Jest to impreza zdecydowanie za mała jak na miasto tej wielkości. Przez lata wypracowano fundamenty, na których niestety nie zbudowano niczego wielkiego. Teraz po problemach z organizacją wydaje się, że fundamenty zostają powoli zasypywane. Być może trzeba je zasypać do końca, by na ich miejscu powstało coś zupełnie nowego, lepszego.

 

Galeria

  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry