Rozmawiamy z Jakubem Sytym – tłumaczem, blogerem, prelegentem i założycielem Kubusse, nowego wydawnictwa komiksowego.
Co cię skłoniło do założenia własnego wydawnictwa komiksowego?
Powodów jest kilka. Jednym z nich jest to, że bardzo chciałem przetłumaczyć komiks Jeana Van Hamme’a. Niezwykle cenię sobie jego twórczość. Jakiś czas temu zaproponowałem wydanie „Epoxy” jednemu z funkcjonujących na rynku wydawców, ale nie zdecydował się na ten krok. Stwierdziłem więc, że po prostu zrobię to sam. Długo się zastanawiałem, dlaczego przez tyle lat nikt się tego nie podjął, dlaczego komiks nie jest dostępny w Polsce. No to wreszcie jest! A przy okazji sięgnąłem po jeszcze jeden tytuł jego autorstwa...
Polskie wydawnictwa prezentują dość bogatą i różnorodną ofertę. Czym na ich tle będzie wyróżniać się Kubusse?
Większość małych wydawnictw zaczyna od zaprezentowania czytelnikom wąskiej oferty, aby z czasem – przy sprzyjających wiatrach – ją rozszerzać. Na ten moment podoba mi się taki model wydawniczy – jeśli można tutaj użyć takiego określenia – w którym mały wydawca nie wchodzi w kilka tytułów naraz. Przykładem może być tutaj Elemental, który prowadzi równolegle dwie serie.
A co wyróżnia Kubusse? Na pewno nazwisko scenarzysty, którego tytuły proponuję. Moim zdaniem warto po nie sięgnąć. Ja przeczytałem je z dużą przyjemnością. Mam nadzieję, że będzie to również frajda dla innych.
Moja inicjatywa wynika z wieloletniego funkcjonowania w środowisku komiksowym – chciałem zrobić kolejny, mały krok tam, gdzie mnie jeszcze nie było, to znaczy wyjść poza rolę prelegenta, recenzenta, scenarzysty czy tłumacza. Wybrać komiks, który mi się podoba, i postawić na niego. Wychodzę z pozycji czytelnika, który szukał i wciąż szuka nowych wrażeń i fajnych tytułów. Sam tłumaczę komiksy, które wydaję. Do współpracy zaprosiłem osoby, którym mogłem i chciałem zaufać.
Nie boisz się, że rynek może się zapaść pod własnym ciężarem, zanim na dobre rozpoczniesz wydawanie komiksów?
Faktycznie, na naszym rynku pojawia się w tej chwili bardzo dużo tytułów, są też nowi wydawcy, ale mam nadzieję, że znajdzie się tutaj miejsce również dla mojej inicjatywy. Nawiązując do poprzedniego pytania, uważam, że w obecnej sytuacji wchodzenie na hurra z szeroką ofertą jest dość ryzykownym krokiem. Ale ja nie myślę o tym, żeby być gigantem. Pozostawiam to innym. To, co robię, jest związane z moją pasją. Wydawanie komiksów to dla mnie nowa, inspirująca przygoda. Chcę się czegoś nauczyć i sprawdzić w zupełnie nowej roli. Czas pokaże, jak moje propozycje przyjęli czytelnicy.
Nazwisko Van Hamme’a jest gwarantem dobrej sprzedaży?
Van Hamme jest gwarantem dobrego scenariusza. Już w debiucie pokazał, że ma w sobie potencjał. „Epoxy” powstała niemal 50 lat temu i moim zdaniem ten komiks aż tak się nie zestarzał, choć oczywiście dzisiaj Van Hamme napisałby taki scenariusz zupełnie inaczej. Ale oprócz fajnej lektury to również ciekawostka wydawnicza, prawdziwa gratka dla wszystkich tych, którzy cenią sobie jego twórczość i chcieli postawić ten komiks na półce obok „Szninkla” czy kolekcji „Thorgala”. Z kolei „Lady S” powstała, kiedy nazwisko Van Hamme’a jest już uznaną marką. I oczywiście trzyma poziom.
Planujesz sięgać tylko po komiks frankofoński?
Od lat z przyjemnością sięgam po komiks frankofoński jako czytelnik – zresztą dlatego zacząłem uczyć się języka francuskiego. Naturalne więc było sięgnięcie po komiks z tego obszaru językowego jako wydawca. Nie ukrywam, że interesują mnie pozycje znajdujące się w ofercie takich wydawnictw, jak Le Lombard, Dargaud, Dupuis, Glénat czy Delcourt. Więc jeśli miałbym w przyszłości zaproponować kolejny tytuł, poszedłbym właśnie w tym kierunku.
Jakich tytułów możemy się spodziewać w niedalekiej przyszłości?
Kontynuacji „Lady S”. Rozpoczęcie serii wymaga tego, żeby czytelnicy nie musieli zbyt długo czekać na kolejne odcinki. Dwa pierwsze albumy są wprowadzeniem do przygód tytułowej bohaterki, stąd decyzja o wydaniu ich w zaledwie miesięcznym odstępie. Nie jest to jednak docelowa częstotliwość ukazywania się tego tytułu. Ciąg dalszy jesienią...