Wyszukiwanie

:

Treść strony

Teksty literackie

Tomasz Kościkiewicz

Wiersze

Autor tekstu: Tomasz Kościkiewicz
Ilustracja: Tomasz Kościkiewicz
30.12.2017

Nokturn II

Gwiazda co podobno spełnia życzenia.
Spala na popiół karton nocy. Znika.

Przegapiłem ją śpiąc. Przecieram szybę.
Zadaję sobie pytanie. Jak można? I po co?

Bezruch. Popiół i pęd ku forpocztom przeszłości.
Kiedy po raz pierwszy zrobiliśmy to w sadzie.

Leśmian chichotał. Bo jak można uprawiać seks
w malinach? A jednak. Sok. Do dzisiaj słodki.

Jest tylko mgła. Popielata sceneria. Cekiny na niebie.
Niecierpliwie przymierzam garnitur z ciszy.

Ty masz intuicję, z której kroisz ponad miarę.
Szeroko jak horyzont. Z gestem jak horyzont.

 

 

W drodze do Severn


Jedziemy.
Drzewa układają się w nielogiczny ciąg.
Wsie, miasteczka, przedmieścia wielkich miast
rozmazują się w styczniowym słońcu.

Przejazd przez tunel – ból głowy i apatia.

Wszystko zmienia się kiedy pojawia się most.

Spinająca brzegi harfa ze stalowych lin,
przerzucona od niechcenia przez rzekę.
Tym mostem chciałoby się jechać dalej,
bez końca.

Jednak trzeba zachować spokój,
czuć niedosyt, że to tylko most.

 

 

Miasto Cud

Nie spodziewałem się.
Nie spodziewałem się, że tu wrócę.

Zapomniane małe radości. Karłowate szczęście.
Odrapane budy i brud.

Tylko wyspa zieleni.
Koszmarny żart.
Cud.

Mijam uciekinierów.
Ledwie mijają rogatki, a już nietutejsi.

Jeden z nich mówi:
- Przecież tu nic nie ma.
Uśmiecham się i odpowiadam:
Nie. Tu jest akurat tyle,
ile potrzeba.

 

 

Commercial Street

Pomiędzy kościołem Świętego Pawła a sklepem British Heart Foundation,
zauważyłem dzisiaj gołębia oskubującego kość kurczaka z resztek mięsa.
Pomyślałem sobie, że gdzieś już widziałem dokładnie taki sam obrazek.

Kościół zamieniony w przedszkole i mięsożerny gołąb pod sklepem,
można tu kupić wazę, która nią nie była, bo ktoś przechowywał
w naczyniu prochy bliskiej osoby, zanim sam obrócił się w proch.

Zabawne, chmury tutaj wiszą tak nisko, że można je roztrącać parasolem,
gwiazdy natomiast – jeśli je widać, są kwintesencją kreskówek Disneya,
kiedy wieje wiatr od morza nie widać gór, a kiedy od gór – morze staje dęba.

Kilka przecznic dalej, Commercial Street przechodzi w Commercial Road,
tuż za Policją stoi meczet, kopuła i minaret przypominają Hagia Sophia,
za płotem meczetu można posłuchać folku i wypić w irlandzkim pubie.

Pomiędzy kościołem Świętego Pawła a sklepem British Heart Foundation
rozłożył się obozem cały świat i wszystkie religie, dzisiaj niedziela i pada,
na Commercial Street gołąb pożera kurczaka i wcale się nie śpieszy.

 

 

Krajobraz

Rozrzucone przedmioty.
Krajobraz bitewny. To ciągle trwa
i czasem przez mgłę niesie się wrzask.

Liczę rannych.
Jeden, dwóch, tysiąc...

Na ścianie pokoju maluję hasła.
Ostrzeżenia.
Chyba nie pomagają.
Nigdy nie pomagały.

Codziennie zbieram rannych.
Poprawiając dziarsko temblak.

 


List do Tytusa

Nie znam drogi do Zaragozy. Madonny w moich kapliczkach mają smukłe dłonie.
Blade żyłki o świcie wysmuklają je jeszcze bardziej. Lipowa delikatność bieli.
Goya oślepłby od takiego blasku. Z daleka miasto. Z boku wieczór otula je skrzydłem.
Miasto zaczyna przypominać tort urodzinowy. Nieregularnie wbite świeczki latarni,
mrugają bladym światłem. Z tej odległości ich nie zdmuchnę i nie spełnią się życzenia.

Nie znam drogi do Zaragozy. Madonny w moich kapliczkach czernieją pod wieczór.
Widma młynów wiatrowych kołyszą trawy. Porasta zielskiem droga do La Manchy.

28.03.12

 

 

Publikacja powstała w ramach "Miejsc wspólnych" – cyklu poświęconego poetom z regionu kujawsko-pomorskiego, na który przyznano autorce stypendium Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego.

 

 

 

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry