Białe
Patrzę na ścianę łazienki przed mną,
podziwiam, jak bardzo dzisiaj nie istnieje.
Czekam na moment kiedy wejdzie pielęgniarka,
kiedy wejdzie i spyta czy się ogoliłem,
a ja zacznę mówić o grze, której zasad nie znam,
i o wierszu, który czeka tylko na swoją datę.
[To dlatego że umarł
Świetlicki Marcin
dziś nie wychodzę z oddziału]
Tak naprawdę nie wiem tylko jednej rzeczy:
kto pierwszy przyporządkował biel do szpitala.
Mówię sobie, że nie jest mi dane odejść,
dopóki ktoś nie udzieli mi odpowiedzi.
Wysyłam wiadomość do wszystkich w sieci:
Zobaczycie, na niejednym weselu zatańczę.
Kamyk i krawędź
Tunel by dojść na oddział, blade światło przy wejściu.
Metafizyka zakreślonej rubryki.
Przez całą wizytę uśmiechamy się do siebie,
ty trochę bardziej do okna. Następnie pora na spacer,
idziemy więc wolno przy zielonej ścianie,
jak gdyby zbyt bujne trawy hamowały naszą drogę.
Mało do mnie mówisz, ale to nie martwi.
Po powrocie odczytuję klarownego smsa.
Tajemnica? Jaka tajemnica? Włosy rosną
przed, jak i po. Podobnie paznokcie.
Żadna tajemnica.
***
żadna tajemnica. choć może się tak zdawać,
gdy trzymasz wynik ekg jakby był to rubin,
gdy przeciskasz się przez tłum późniejszych numerków,
w stronę skaj kanapy, cypr twojego władania,
gdzie jesteś jedyną asztarte, asztarte stojącą na klifie,
zaś na plaży przed tobą drżące morze niobe.
żadna tajemnica. wokół ciebie głęboko,
jesteś poza zasięgiem pytań i infekcji,
czego nie chcesz nie dotkniesz i nie dotknie ciebie.
po co tajemnica, skoro tutaj jesteś,
i wiesz teraz jak bardzo warto być tylko ciałem.
widzisz nieskończoność, kasujesz ją wstaniem z pufy.
więcej niż większość gdziekolwiek kiedykolwiek.
|
|
|
|
|