DIALOG MISTRZA POLIKARPA ZE ŚMIERCIĄ*
DE MORTE.
Prologus1
Gospodzinie2 wszechmogący,
Nade wszytko stworzenie więcszy,
Pomoży mi to działo3 słożyć,
Bych je mogł pilnie wyłożyć⁴
Ku twej fały5 rozmnożeniu,
Ku ludzkiemu polepszeniu!
Wszytcy ludzie, posłuchajcie,
Okrutność śmirci poznajcie! -
Wy, co jej nizacz6 nie macie,
Przy skonaniu ją poznacie.
Bądź to stary albo młody,
Żadny nie ujdzie śmiertelnej szkody;
Kogo koli7 śmierć udusi,
Każdy w jej szkole być musi;
Dziwno się swym żakom stawi,
Każdego żywota zbawi.
Przykład8 o tem chcę powiedzieć,
Słuchaj tego, kto chce wiedzieć!
Polikarpus, tak wezwany9,
Mędrzec wieliki, mistrz wybrany10,
Prosił Boga o to prawie11,
By uźrzał śmierć w jej postawie12.
Gdy się moglił Bogu wiele,
Ostał wszech ludzi w kościele13,
Uźrzał człowieka nagiego,
Przyrodzenia14 niewieściego,
Obraza wielmi skaradego15,
Łoktuszą16 przepasanego.
Chuda, blada, żołte lice
Łszczy się jako miednica17;
Upadł ci jej koniec nosa,
Z oczu płynie krwawa rosa;
Przewiązała głowę chustą
Jako samojedź18 krzywousta;
Nie było warg u jej gęby,
Miece oczy zawracając19,
Groźną kosę w ręku mając;
Goła głowa, przykra mowa,
Ze wszech stron skarada postawa
Wypięła żebra i kości,
Groźno siecze przez lutości20.
Mistrz widząc obraz skarady,
Żołte oczy, żywot21 blady,
Groźno się tego przelęknął,
Padł na ziemię, eże22 stęknął.
Gdy leżał wznak jako wiła23,
Śmierć do niego przemowiła.
<Mors dicit:>24
Czemu się tako barzo lękasz?
Wrzekomoś zdrow, a wżdy25 stękasz!
Pan Bog tę rzecz tako nosił26,
Iżeś go o to barzo prosił,
Abych ci się ukazała,
Wszytkę swą moc wzjawiła;
Otoż ci przed tobą stoję,
Oględaj postawę moję:
Każdemu się tak ukażę,
Gdy go żywota zbawię.
Nie lękaj się mie tym razem,
Iż mię widzisz przed obrazem27.
Gdy przydę, namilejszy, k tobie,
Tedy barzo zeckniesz sobie28:
Zableszczysz na strony oczy29,
Eż ci z ciała pot poskoczy30;
Rzucęć się jako kot na myszy,
Aż twe sirce ciężko wdyszy31.
Otchoceć się z miodem tarnek32,
Gdyć przyniosę jadu garnek -
Musisz ji pić przez dzięki33;
Gdy pożywiesz34 wielikiej męki,
Będziesz mieć dosyć tesnice35,
Odbędziesz swej miłośnice36.
Ostań tego wszech, tobie wielę37,
Przez dzięki cię z nią rozdzielę.
Mow se mną, boć mam działo38,
Gdyć się se mną mowić chciało;
Widzisz, iżem ci robotnica -
Czemu cię wzięła taka tesnica?
Ma kosa wisz39, trawę siecze,
Przed nią nikt nie uciecze.
Wstań, mistrzu, odpowiedz, jestli umiesz!
Za40 po polsku nie rozumiesz?
Snać ci Sortes nie pomoże41,
Przelęknąłeś się, nieboże!
Już odetchni, nieboraku,
Mow ze mną, ubogi żaku,
Nie boj się dziś mojej szkoły,
Nie dam ci czyść epistoły42.
Magister respondit:43
Mistrz przemowił wielmi skromnie:
Lęknąłem się, eż nic po mnie44.
Ta mi rzecz45 barzo niemiła,
Iżeś mię tako postraszyła;
By była co przykrego przemowiła,
Zerwałaby się we mnie każda żyła;
Nagle by mię umorzyła
I duszę by wypędziła.
Proszę ciebie, ostęp mało46,
Mgleję wszytek i bladzieję,
Straciłem zdrowie i nadzieję.
Racz rzucić ot siebie kosę,
Ać47 swoję głowę podniosę!
Mors dicit:
Darma, mistrzu, twoja mowa,
Tegom ci uczynić nie gotowa.
Dzirżę kosę na rejistrze48,
Siekę doktory i mistrze,
Zawżdy ją gotową noszę,
Przez dzi<ę>ki noclegu proszę.
Wstań ku mnie, możesz mi wierzać,
Nie chcęć się dzisia zniewierzać49!
Wstał mistrz jedwo lelejąc się50,
Drżą mu nogi, przelęknął się.
Magister dicit:51
Miła Śmierci, gdzieś się wzięła,
Dawno-liś się urodziła?
Rad bych wiedział do ostatka52,
Gdzie twoj ociec albo matka.
Mors dicit:
Gdy stworzył Bog człowieka,
Iżby był żyw eż do wieka53,
Stworzył Bog Jewę z kości
Adamowi ku radości.
Dał jemu moc nad źwierzęty,
By panował jako święty;
Podał54 jemu ryby s morza
Chcąc go zbawić wszego gorza55;
Polecił mu rajskie sady
Chcąc ji zbawić wszej biady.
To wszytko w jego moc dał,
Jedno mu drzewo zakazał,
By go owszejki56 nie ruszał
Ani się na nie pokuszał57,
Rzeknąc jemu: "Jedno ruszysz,
Tedy pewno58 umrzeć musisz!"
Ale zły duch Jewę zdradził,
Gdy jej owoc ruszyć radził.
Ewa się ułakomiła,
Śmiałość59 uczyniła.
W ten czas się ja poczęła,
Gdy Ewa jabłko ruszyła,
Adamowi jebłka dała,
A ja w onem jebłku była.
Adam mie w jebłce ukusił60,
Przeto przez mię umrzeć musił -
W tem Boga barzo obraził
I wszytko swe plemię zaraził.
Magister dicit:
Miła Śmirci, racz mi wzjewić61,
Przecz62 chcesz ludzie żywota zbawić63,
Czemu twą łaskę stracili,
Zać64 co złego uczynili?
Chcem do ciebie poczty65 nosić,
Aby się dała przeprosić;
Dałbych dobry kołacz upiec,
Bych mogł przed tobą uciec.
Mors dicit:
Chowaj66 sobie poczty swoje,
Rozdraźnisz mię tyle dwoje67!
W pocztach ci ja nie korzyszczę68
Wszytki w żywocie zaniszczę69
Chcesz-li wiedzieć statecznie70,
Powiem tobie przespiecznie71:
Stworzyciel wszego stworzenia
Pożyczył72 mi takiej mocy,
Bych morzyła we dnie i w nocy.
Morzę na wschod, na południe,
A umiem to działo cudnie73.
Od połnocy do zachodu
Chodzę nie pytając brodu74.
Toć me nawięcsze wiesiele,
Gdy mam morzyć żywych wiele:
Gdy się jimę75 z kosą plęsać,
Chcę jich tysiąc pokęsać.
Toć jest mojej mocy znamię76 -
Morzę wszytko ludzskie plemię:
Morzę mądre i też wiły,
W tym skazuję77 swoje siły;
I chorego, i zdrowego,
Zbawię żywota każdego;
Lubo78 stary, lubo młody,
Każdemu ma kosa zgodzi79;
Bądź ubodzy i bogaci,
Szwytki80 ma kosa potraci;
Wojewody i czestniki81,
Wszytki świecskie miłostniki82,
Bądź książęta albo grabie83,
Wszytki ja pobierzę k sobie.
Ja s krola koronę semknę84,
Za włosy ji pod kosę wemknę85;
Też bywam w cesarskiej sieni86,
Zimie87, lecie i w jesieni.
Filozofy i gwiazdarze88,
Wszytki na swej stawiam sparze89;
Rzemieślniki, kupce i oracze,
Każdy przed mą kosą skacze;
Wszytki zdradźce i lifniki
Zostawię je nieboszczyki.
Karczmarze, co źle piwa dają91,
Nieczęsto na mię wspominają;
Jako swe miechy natkają92,
W ten czas mą kosę poznają:
Kiedy nawiedzą mą szkołę,
Będę jem lać w gardlo smołę.
Jedno93 się poruszę,
Wszytki nagle zdawić94 muszę:
Naprzod zdawię dziewki, chłopce,
Aż się chłop po sircu smekce95.
Ja zabiła Golijasza96,
Annasza i Kajifasza,
Ja Judasza obiesiłam
I dwu łotru na krzyż wbiła98;
Alem kosy naruszyła99,
Gdym Krystusa umorzyła,
Bo w niem była Boska siła
Ten jeden mą kosę zwyciężył,
Iż trzeciego dnia ożył;
Z tegom się żywotem biedziła,
Potem jużem wszytkę moc straciła.
Mam moc nad ludźmi dobremi,
Ale więcej nade złemi;
Kto nawięcej czyni złości,
W tem słamię kości.
Chcesz-li jeszcze, wzjawię100 tobie,
Jedno bierz na rozum sobie101:
Powiem ci o mej kosie,
Jedno jej powąchaj w nosie,
Chcesz-li spatrzać102, jako ostra -
Zapłacze nad tobą siostra,
Będzie płakać ojciec, matka
Będzie płakać cała dziatwa
Mistrzostwać103 nic nie pomogą,
W ocemgnieniu wezdrzysz nogą104;
Jedno wyjmę z puzdra105 kosy,
Natychmiast smienisz głosy106.
Dał ci mi to Wszechmogący,
Bych morzyła lud żywiący107.
Zawżdy wsłynie108 moja siła,
Jam obrzymy109 pomorzyła:
Salomona tak mądrego,
Absolona110 nadobnego,
Sampsona111 wielmi mocnego
I Wietrzycha obrzymskiego112.
Ja się nad niemi pomściła,
A swą kosę ucieszyła.
Jać też dziwy poczynam113,
Jedny wieszam, drugie ścinam.
Objaśnienia
1 De morte. Prologus (łac.) - O Śmierci. Prolog.
2 Gospodzinie - Panie (w odniesieniu do Boga).
3 działo - dzieło.
4 wyłożyć - wytłumaczyć, objaśnić.
5 fały - chwały.
6 nizacz - za nic.
7 Kogo koli - kogokolwiek.
8 Przykład - łac. exemplum.
9 wezwany - nazwany
10 wybrany - wyborny, znakomity.
11 prawie - prawdziwie, szczerze.
12 w jej postawie - w jej postaci, wyglądzie.
13 Ostał wszech ludzi w kościele - został sam w kościele, bez innych ludzi.
14 Przyrodzenia - płci.
15 Obraza wielmi skaradego - wyglądu wielce szkaradnego, wstrętnego.
16 Łoktuszą - białą płachtą, chustką.
17 Łszczy się jako miednica - lśni jak miednica, tj. naczynie z miedzi.
18 samojedź (rzecz. zbior.) - ludożercy.
19 Miece oczy zawracając - przewraca oczami (na wszystkie strony).
20 przez lutości - bez litości.
21 żywot - brzuch, łono.
22 eże - aż.
23 wiła - błazen, głupiec.
24 Mors dicit (łac.) - Śmierć mówi.
25 wżdy - a jednak, a przecież.
26 tę rzecz tako nosił - tu: sprawił to.
27 przed obrazem - pod postacią widzialnej zjawy.
28 zeckniesz sobie - uprzykszysz sobie.
29 Zableszczysz na strony oczy - przewrócisz oczyma.
30 poskoczy - wystąpi.
31 wdyszy - westchnie.
32 z miodem tarnek - tu: nalewki z owoców tarniny.
33 przez dzięki - z musu.
34 pożywiesz - zakosztujesz, zaznasz.
35 tesnice - udręki, smutku.
36 Odbędziesz swej miłośnice - porzucisz swą kochankę.
37 Ostań tego wszech, tobie wielę - dlatego porzuć wszystkich, rozkazuję ci.
38 działo - pracę. zajęcie.
39 wisz - sitowie, szuwar.
40 Za - czy.
41 Snać ci Sortes nie pomoże - wszak nawet Sokrates ci nie pomoże.
42 czyść epistoły - czytać "listu" - w znaczeniu tekstu szkolnego lub urywka z Listów apostolskich.
43 Magister respondit (łac.) - Mistrz odpowiedział.
44 eż nic po mnie - że jestem zgubiony.
45 rzecz - tu: sytuacja, wydarzenie.
46 ostęp mało - odsuń się trochę.
47 Ać - niech.
48 Dzirżę kosę na rejistrze - trzymam kosę w pogotowiu.
49 zniewierzać - sprzeniewierzać.
50 jedwo lelejąc się - ledwie się chwiejąc.
51 Magister dicit (łac.) - Mistrz mówi.
52 do ostatka - do końca, dokładnie.
53 do wieka - wiecznie.
54 Podał - powierzył, przekazał.
55 zbawić wszego gorza - uchronić od wszelkiej nędzy.
56 owszejki - wcale, w ogóle.
57 pokuszał - próbował, usiłował.
58 pewno - na pewno.
59 Śmiałość - zuchwałość.
60 ukusił - ugryzł, zjadł.
61 wzjewić - wyjawić, powiedzieć.
62 Przecz - dlaczego.
63 zbawić - pozbawić.
64 Zać - czy ci.
65 poczty - dary, upominki.
66 Chowaj - zachowaj, zatrzymaj
67 tyle dwoje - dwa razy bardziej.
68 nie korzyszczę - nie pragnę.
69 zaniszczę - zgładzę.
70 statecznie - tu: dokładnie.
71 przespiecznie - tu: otwarcie.
72 Pożyczył - użyczył.
73 umiem to działo cudnie - tu: znam się na tym fachu doskonale.
74 nie pytając brodu - tu: nie szukając łatwiejszej drogi.
75 Gdy się jimę - kiedy zacznę.
76 znamię - znak, dowód.
77 skazuję - okazuję.
78 Lubo - czy to.
79 zgodzi - dogodzi.
80 Szwytki - wszystkich.
81 czestniki - cześników (urzędników dworskich).
82 świecskie miłostniki - tu: rozmiłowanych w dobrach doczesnych.
83 grabie - hrabiów.
84 semknę - ściągnę, zdejmę.
85 wemknę - wsunę, wsadzę.
86 w... sieni - tu: w... pałacu.
87 Zimie - w zimie.
88 gwiazdarze - astrologów, badaczy gwiazd.
89 na swej stawiam sparze - tu: łowię w swą pułapkę (spara - potrzask na ptaki)
90 lifniki - lichwiarzy.
91 źle piwa dają - tu: oszukują przy nalewaniu piwa.
92 Jako swe miechy natkają - skoro tylko napełnią swe sakiewki.
93 Jedno - skoro tylko.
94 zdawić - zdławić, udusić.
95 po sircu smekce - tu: rozciera serce, czując w nim ból (smektać się - głaskać się).
96 Golijasza - Goliata.
97 obiesiła - powiesiłam.
98 na krzyż wbiła - ukrzyżowalam.
99 naruszyła - uszkodziła.
100 wzjawię - wyjawię.
101 Jedno bierz na rozum sobie - tylko to rozważ w rozumie.
102 spatrzać - zobaczyć, sprawdzić.
103 Mistrzostwać - umiejętności, także: spryt, sztuczki.
104 W ocemgnieniu wezdrzysz nogą - w okamgnieniu zadrzesz nogę (tj. umrzesz).
105 z puzdra - z pudła, z futerału.
106 smienisz głosy - tu: spuścisz z tonu.
107 żywiący - żyjący.
108 wsłynie - zasłynie.
109 obrzymy - tu: herosów, wielkich tego swiata.
110 Absolona - Absaloma (postać biblijna).
111 Sampsona - Samsona (postać biblijna).
112 Wietrzycha obrzymskiego - zniekształcona forma imienia Dietricha z Bernu (z Werony), króla Ostrogotów.
113 dziwy poczynam - dokonuję niezwykłych czynów.
* Tekst oryginału wraz z objaśnieniami pochodzą ze strony: staropolska.pl. Na tej stronie znajdziecie Państwo również wstęp do tekstu.
Przekład – Wojciech Szelachowski*
DE MORTE.
Prologus
Panie Boże wszechmogący,
Stworzeniami władający,
Pomóż mi to dzieło złożyć
I w prostocie swej ułożyć
Ku twej chwały rozmnożeniu,
I ludzkości polepszeniu!
Posłuchajcie wszyscy ludzie
O zwyczajnym śmierci cudzie!
Choć ją za nic teraz macie,
W czasie zgonu ją poznacie.
Czyś ty młody, czyś ty stary,
Nie uciekniesz na wagary
Z tej jej szkoły, gdzie cię skruszy.
Każdy w szkole jej być musi!
Przed uczniami się pojawia
I świadectwo im wystawia.
Dam dziś przykład - posłuchajcie
I ocenę swą wydajcie.
Mistrz Polikarp, tak nazwany,
Mędrzec wielki nad mędrcami,
Prosił Boga, by na jawie
Mógł śmierć ujrzeć w swej postawie.
Gdy sam został raz w kościele,
Modłów swoich wznosząc wiele,
Człeka ujrzał tam nagiego,
Przyrodzenia niewieściego,
Przy tym bardzo szkaradnego,
W białą płachtę ubranego.
Chudo-blado-żółte lica
Lśniące niczym jak miednica,
Odpadł ci jej kawał nosa,
Z oczu płynie krwawa rosa.
Przewiązała głowę chustą,
A na twarzy – krzywoustość,
Bo nie było warg u gęby,
Poziewając zgrzyta zębem,
Gałką oczną wywracając,
Ostrą kosę w ręku mając,
Goła głowa, straszna mowa,
Ta szkaradna zjawa owa,
Wypinała żebra, kości
Grając na nich bez litości.
Mistrz na widok tej szkarady,
Też się stawał strasznie blady,
A że bardzo się przelęknął,
Padł na ziemię, tylko stęknął.
I gdy upadł niczym dziecię
Śmierć do niego tako rzecze
<Mors dicit:>
Czemu się tak bardzo lękasz?
Jeszcze jesteś zdrów, a stękasz!
Bóg tak sprawę twoją wnosił:
„Mistrz Polikarp wciąż mnie prosi,
Żebyś mu się objawiła
Pokaż mu się, śmierci miła”.
Oto więc przed tobą stoję.
Chcesz, podziwiaj szatki moje.
Wszystkim tako się ukażę,
Nim żywota ich pozbawię.
Dziś się nie bój, tak ci prawię,
Dziś mnie widzisz jako zjawę,
Bo gdy zjawię się w osobie
To pojęczysz wtedy sobie.
Poobracasz sobie oczy,
O na czoło pot wyskoczy.
Rzucę się jak kot na myszkę,
A ty będziesz miał zadyszkę.
Wszystkie miody będą marne,
Żłopać będziesz jadu garnek.
Pijąc, będziesz rzężał „dzięki”,
Chociaż doznasz wielkiej męki,
A pod nosem szepcząc „amen”,
Chcieć nie będziesz już kochanek.
Rzucisz wszystkich, mój aniele,
Bo z wszystkimi cię rozdzielę!
Co tak milczysz?! Gadaj – śmiało!
Gadać ze mną ci się chciało,
No to gadaj, gdy chciało się,
Pogadajmy o mej kosie!
Moja kosa równo siecze.
Przed nią nikt z was nie uciecze.
Mistrzu, mów coś, jeśli umiesz!
Już po polsku nie rozumiesz?
Przelęknąłeś się, nieboże?
Dziś Sokrates nie pomoże…
No… odetchnij, nieboraku,
Podyskutuj, mój ty żaku
Łykniesz dzisiaj mojej szkoły.
Na bok święte epistoły!
Magister respondi:
Mistrz przemówił bardzo skromnie:
Uff… myślałem, że już po mnie.
Ta przygoda dość niemiła…
Tak mnie teraz wystraszyła,
Kiedy do mnie przemówiłaś…
Że się rwała każda żyła,
Która by mnie umorzyła…
Duszę z ciała wypędziła…
Nie wie głowa, nie wie ciało -
Cały nie wiem, co się stało:
Mdleję cały i bladzieję,
Tracę rozum i nadzieję.
Odstaw, proszę, swoją kosę,
Wtedy z ziemi się podniosę!
Mors dicit:
Darmo, mistrzu, twoja mowa,
Tegom czynić nie gotowa.
Trzymam kosę w pogotowiu,
Tnę nią w pełni i przy nowiu
Zawsze ją gotową noszę,
Ciągle koszę, koszę, koszę.
Ale dziś stąd ujdziesz zdrowy,
Nie chcę dziś ci ścinać głowy!
Wstał mistrz z lekka pływający,
Drżą mu nogi, mózg się mąci
Magister dicit:
Droga Śmierci, Śmierci miła,
Kiedyś ty się urodziła?
Rad bym wiedzieć do ostatka,
Gdzie twój ojciec i gdzie matka.
Mors dicit:
Gdy wymyślił Bóg człowieka,
By wieczności mógł doczekać,
Stworzył Ewę z jego kości,
Adamowi ku radości.
Dał mu moc nad zwierzętami,
Dał mu światy nad światami,
Dał mu ryby z morza toni,
By od głodu go uchronić,
Dał mu rajskie sady wszystkie,
By miał zawsze pełną miskę.
Kiedy moc mu dawał tego,
Jedno rzekł: „To święte drzewo!
Nikt go z was nie będzie ruszać!
Ani na nie się pokuszać!”
Dodał jeszcze – „Któreś ruszy!
No to wtedy umrzeć musi!”
Za podszeptem złego ducha,
Ewa tego nie posłucha
I w tej chwili, drogi panie,
Ewa rodzi umieranie.
A tym samym mnie poczyna
Jabłka czy też Ewy wina?
Gdy Adama uraczyła,
Ja już w owym jabłku byłam.
Adam jabłkiem się nie krztusił,
Więc przeze mnie umrzeć musi
Przez to ich niedopatrzenie
Umrze każde, każde plemię.
Magister dicit:
Miła Śmierci, racz wyjawić,
Czemu życia chcesz pozbawić,
Ludzi, którzy w jednej chwili,
Całą łaskę twą stracili?
Cóż ci złego uczynili?
Chcę do ciebie modły wznosić,
Żebyś dała się przeprosić.
Dałbym sam barana upiec,
Żebym mógł przed tobą uciec.
Mors dicit:
Ślij gdzie indziej modły swoje,
Bo ja pracy mam za dwoje!
Ja do modlitw wysłuchania
Czasu nie mam, proszę pana!
Chcesz to wiedzieć ostatecznie,
Wyznam zatem ci niespiesznie,
Że stworzyciel tego świata,
Wasz Bóg Ojciec, czyli tata,
Przydał mi tak wielkiej mocy,
Bym kosiła w dzień i w nocy
Zatem koszę, koszę cudnie,
W środku nocy i w południe,
Od świtania do zachodu,
W upał i w czas wielkich mrozów.
W tym największe mam wesele,
Kiedy skoszę żywych wiele.
Gdy już zacznę z kosą pląsać,
Chcę swą kosą wszystkich kąsać.
Po to schodzę tu na ziemię
Żeby morzyć ludzkie plemię.
Koszę mądrych, głupców, wiły,
Wszystkich dotknę, nie ma siły.
I chorego i zdrowego,
I brzydkiego, i pięknego,
Czyś ty stary, czyś ty młody,
Wszystkich kosa ma pogodzi,
Czyś ty żebrak czy bogaty,
Moja kosa wszystkich straci.
Wojewody i Cześniki,
Wszystkie świeckie dostojniki,
Życia tego miłośniki.
I książęta i murgrabie,
Zgrabią moje ostre grabie.
Z króla też koronę zetnę,
Jego włosy w kosę wetknę.
Też w cesarskiej bywam sieni,
W zimie, w lecie i w jesieni.
Filozofy i plotkarze
Wszystkich kosą swą pokażę.
Rzemieślniki i oracze -
Każdy przed mą kosą skacze.
Zdrajcy, kłamcy i lichwiarze
Wszystkich kosą ich obdarzę.
A karczmarze, co źle dają,
Kabzę swoją nabijając,
Będą płakać nad swym losem,
Połkną w szyi moją kosę,
Gdy odwiedzą moją szkołę,
Lać im będę w gardło smołę
I rachunek im wystawię
Za ich niegodziwą strawę.
Jeśli tylko się poruszę
Z moją kosą, kosić muszę!
Kiedy strącam w otchłań babę,
Chłopy są czasami radę.
Lecz skosiłam z tego świata
Niejednego Golijata!
I Annasza, Kaifasza.
I Judasza powiesiłam.
I dwóch łotrów na krzyż wbiłam.
Chociaż kosę uszkodziłam,
Gdym Chrystusa uśmierciła.
Bo w nim była boska siła.
To jedyny dopust boży,
Bo trzeciego dnia wszak ożył.
Wtedy trochę się biedziłam,
Że moc całą swą straciłam.
Mam nad ludźmi moc dobrymi.
Ale więcej nade złymi!
Bo kto więcej czyni złości,
Tymu szybciej łamię kości.
Chcesz to jeszcze coś ci powiem,
A ty to zachowaj w głowie.
Powiem ci o mojej kosie -
Tylko ją powąchaj nosem.
Wąchaj, poczuj jaka ostra -
Będzie po niej płakać siostra,
Będzie płakać ojciec, matka,
Będzie płakać cała dziatwa…
Twe mistrzostwa nie pomogą,
W okamgnieniu drygniesz nogą,
Tylko wyjmę swoją kosę,
Będziesz innym śpiewać głosem.
Dał mi moc tę Wszechmogący,
Bym śmierciła tych żyjących.
Z niego płynie moja siła!
Jam olbrzymy pomorzyła:
Salomona tak mądrego,
Absolona – nadobnego,
I Samsona tak mocnego,
I Dietricha - potężnego.
Tak nad nimi się pastwiłam
Że swą kosę ciut stępiłam.
I tak sobie już poczynam -
Jednych wieszam, drugich ścinam.
*Przekład całości ukaże się formie książkowej w kwietniu 2020 roku, wydany przez wydawnictwo „UNUA LIBRO”.