FA FA PRZY GOLENIU
Zdiagnozował tak mnie Szaman – różdżka twierdzi grubo aury uszło z pana
Wręcz zniknęła jej połowa, ma diagnoza - schizofrenia to duchowa
Więc choć codziennie mój kabaret w dość jałowym sosie dusi każdą marę
To wieczorem wśród pieleszy lubię sobie każdą taką marę wskrzesić
Lubię wracać do kołyski - winko, piwko, wódka, haszyk oraz whisky
Się szlajając po Europie - sprawdzić gdzie co tańsze, gdzie co lepiej kopie
A nad ranem przy swej kobiecie, wśród przyjaciół ma samotność mnie oplecie
Czarta wskrzesi me przepicie i zakwili w duszy mi Komedą Krzysiem
Jem w fast foodach, kocham piłę, w Czempionszipka mógłbym zarżnąć każdą chwilę
Bywam zły, bywam wyuzdany, gdy za mocno napnę naciąg mej membrany
Krew mnie brzydzi, zwalczam zbrodnie na tapczanie w gaciach sobie tkwiąc wygodnie
Pluję w twarz na ekran szujom nóg z zastawionego stołu nie zdejmując
Co zaś tyczy się piosenek - to zarzuca pan mi permanentną ściemę
Że się nijak ma ten patos do codziennych mych upodleń. - Co ja na to?
Co ja na to, że piosnce służy, kiedy jej się we krwi mocno nie zanurzy
Standardowo coś o pannach, by duszyczki nie zmęczyła piosnka żadna
Tak odpowiem na tę biedę - pozytywnej chcesz wibracji - puść se reggae
Mam swą żółć do wyrzygania i mi wisi, czy przyjemne to dla pana
Moja spowiedź, ma terapia, co w 3/4 i tak w mą szufladę trafia,
Bo ambicją mą nie spektakl, lecz zabawa piórem w sercu mego piekła!!!
Marzec 2006 York
LUSTRA RODIONA
Jej oczy pełne łez, jej oczy płoną krwią
Bo zapłaciła znów za procentowe szkło
Degustant tanich piw co się w cygana wdał
Nic nie kupowałby, a tylko w gardło lał
I ona myśli tak – „ach wąski jest ten gość” -
Przy tych, co tańczą tu obfity chyląc trzos
Nie odżywiony on i od używek zbladł
I się uczepił rzep psiego ogona tak...
Moja kochana powiem tylko to
W twoich oczach lustrzane widzę szkło
Winny-niewinny - wina światła gra
Jestem powietrzem - twoje oczy mną
A jego oczy zaś zalane są już w sztok
I nadużywa słów, a mówiąc gubi krok
Lecz w tym paplaniu tkwi, że jestem mu jak brat
Który zapomniał i jak tramp wyruszył w świat
Na szczyty mroźnych gór, w żar południowych słońc
W wewnętrzny klasztor swój, w zewnętrzny burdel żądz
A był już niezły plan, nie jeden dobry czas
I to, co trzeba też chłodziło się nie raz...
Drogi kolego powiem tylko to...
Najczulsze oczy zaś do stwórcy cały czas
Podnoszą się, by zeń wyrwał ten czarci chwast
Bo przecież mógłby mieć - tak wiele dał mu pan
Jak długo może żyć tak bez niczego – sam
Ta teczka, po co mu i, na co te sześć brzytw
Którymi szarpie drań i rani się do krwi
Jest tyle dobrych rąk i uświęconych dróg
Więc po cholerę tam - lezie gdzie noc i brud...
Moja najmilsza powiem tylko...
maj 2007 Swindon
NIEŚWIĘTY I PŁONĄCA MADONNA
Wagabunda i książę upadków
Polukrował swą czarną sierść,
W piżmowym ogrodzie - mój kwiatku
Język z haszyszu – dłoń-śnieg
Anioł skrzydłami w twych piersiach,
W dobrym sercu, w hotelach twych ud
Trzepoczę, gdy alkohol pieśni
Osiada na miąższu ust
Madonna wśród życiodajnych mgieł -
Płonąca w podróży po kres
Czas świętej mszy, czas namaszczeń
Pielgrzym ma róże u stóp,
Brzytwę w spodniach w zalążku baśni -
Miast cudu – zawsze może wyjść trup!
Morze czasu nad miastem zachwytu,
Deszcz popiołu nad lawą żądz
Wagabunda jeszcze sam przy stoliku -
Lecz róże już pną się wzdłuż nóg...
Madonna wśród...
styczeń 2008 Toruń