Wyszukiwanie

:

Treść strony

Media

Mirosława Rochecka

Mam bojową naturę

Autor tekstu: Kajetan Giziński
Ilustracja: Sonia Gabryszewska (Muzeum Uniwersyteckie w Toruniu)
13.08.2016

Z Mirosławą Rochecką, kuratorką wystawy „Projekt 966. Narodowy Jubileusz – Sztuka Polska 2016” rozmawia Kajetan Giziński

Prezentuje Pani bardzo wyrazistą postawę i jednoznacznie określa swoje cele artystyczne. Nie jest dziś łatwo być idealistką.

M.R. Nie łatwo, ale mam „bojową” naturę. Chcę mieć poczucie sensu w tym, co robię i nie odpuszczam sobie zbyt łatwo. Czasem ponosi mnie fantazja i porywam się na rzeczy duże z przysłowiową motyką na słońce. W trudnych chwilach deklamuję sobie dla podtrzymania ducha ulubiony fragment z „Ody do młodości” : „Dzieckiem w kolebce, kto łeb urwał hydrze, ten młody zdusi centaury, piekłu ofiary wydrze, do nieba pójdzie po laury…” .To pomaga.

Co spowodowało tak wyraźny zwrot w stronę sztuki sakralnej?

M.R. Odzyskana wiara, nadzieja, miłość i wdzięczność Bogu za opiekę. Była to zarazem świadoma decyzja, żeby nie rozpraszać się na rzeczy błahe. Byłam i jestem żoną, matką, teraz już babcią i te role są dla mnie bardzo ważne, można powiedzieć priorytetowe. Swój czas przeznaczony na działalność artystyczną starałam się jak najowocniej wykorzystać.

Jaka rola, Pani zdaniem, przypadła ikonie w powstaniu abstrakcji?

M.R. Nie wiem, czy ikona przyczyniła się do powstania abstrakcji. Raczej nie była inspiracją. Jej pokrewieństwo z malarstwem abstrakcyjnym wynika, moim zdaniem, z pokrewnej duchowej potrzeby twórcy. Nazywam to chęcią i potrzebą nadania kształtu duchowi. Ikona jest oknem otwartym na rzeczywistość duchową. Obraz abstrakcyjny z gatunku abstrakcji otwartej na „duchowość w sztuce” to dla mnie „miejsce spotkania”, jak biblijny „namiot”. Materia oczekująca przemienienia, otwarta na ducha, dająca się prowadzić i formować.

Czy uważa Pani, że nadal aktualna jest potrzeba tłumaczenia widzom, czym jest abstrakcja? Dlaczego?

M.R. Jest potrzeba, bo warto, żeby patrząc widzieli.

Czy wprowadza Pani swoich studentów w problematykę abstrakcji?

M.R. Uczę malarstwa. Malarstwo to język abstrakcyjny, który przekłada widzianą rzeczywistość na obraz. Żeby mówić tym językiem, trzeba poznać abecadło, a później można mówić, co się chce i w dowolny sposób. Problematyka abstrakcji to czyste malarstwo, podstawa.

Jak, Pani zdaniem, można uwrażliwić współczesną młodzież na świętość, nie tylko w sztuce, ale w ogóle? Niestety bardzo często sacrum staje się jedynie powierzchowną łatką, z czego skrzętnie drwią sceptycy.

M.R. To nie sacrum staje się łatką tylko kicz albo kiepskie rzemiosło. Uwrażliwić można młodzież zarażając ich pasją, także autentyzmem, szczerością, prawdą. To zawsze działa.

Jaka może być rola abstrakcji w dzisiejszej sztuce? Czy skoro jest ona, Pani zdaniem, sztuką bezpośrednio dotykającą sacrum, to powinno się eksponować ją w świątyniach?

M.R. W świątyniach powinna być eksponowana sztuka, która nie jest wtórna wobec swojej epoki, która wnosi do świątyni ducha czasu, w którym powstaje. Niekoniecznie abstrakcyjna, bo powinna być też rozumiana przez ogół wiernych, ale jeśli ten warunek byłby spełniony, nie widzę przeciwwskazań, żeby znalazła tam swoje miejsce. Nie wyobrażam sobie jednak kościoła katolickiego, w którym nie byłoby wizerunków Jezusa i Matki Bożej. Abstrakcyjne przedstawienie osoby Ducha Świętego może być natomiast, moim zdaniem, bardziej wymowne niż przez figurę gołębicy.

Zauważyłem, że w swoich tekstach odwołuje się Pani do autorów rosyjskiego srebrnego wieku. Czy zauważa Pani zbieżność poszukiwań Kandinskiego z formującą się wtedy sofiologią?

M.R. Tak, z pewnością są one zauważalne. Kandinsky jednak, ulegając wpływom spirytystów, szczególnie teozofki, Heleny Bławatskiej, i R. Stainera, zabrnął w ślepy zaułek i zakończyło się to tragicznie.

Co Pani sądzi o popularnej od jakiegoś czasu abstrakcji powstającej dzięki technikom cyfrowym? Czy jest dla Pani tym samym co obraz malarski?

M.R. Abstrakcja tworzona technikami cyfrowymi ma większy związek z grafiką niż z malarstwem. Grafika nie jest tym samym co malarstwo, to inna dyscyplina sztuki rządząca się innymi zasadami, oparta o inne wartości i walory artystyczne. Techniki cyfrowe to zarazem nie to samo co grafika warsztatowa. Ja w sztuce cenię szczególnie „element ludzki” – manualność, zapis charakteru, osobowości, emocji, warsztat, indywidualność.

Przejdźmy teraz do Pani najnowszej inicjatywy, realizowanej razem z mężem, Kazimierzem Rocheckim „Projekt 966. Jubileusz Narodowy – Sztuka Polska 2016”. Bardzo rzadko zdarza się wystawa prezentująca tak liczne prace o tematyce sakralnej, stworzone specjalnie na jej potrzeby.

M.R. Określenie tematyka sakralna trochę zawęża zakres podjętych przez uczestników wątków tematycznych. Bardzo ważny jest tu też z pewnością rys patriotyczny niektórych powstałych dzieł. Z pewnością to rzecz rzadka, że powstała tak duża ilość prac specjalnie na okoliczność tej wystawy. Współcześni artyści nie chcą tworzyć prac na „zadany temat”. To była jednak okoliczność specjalna i artyści wybrani spośród tych, po których spodziewaliśmy się, że sami taką wewnętrzną potrzebę posiadają, a nasz projekt jedynie zmobilizuje ich do działania.

Czym różni się taka wystawa od typowej, zbudowanej ze stworzonych wcześniej prac?

M.R. Wydaje mi się, że stworzyła ona szczególnie skondensowany, wyrazisty, wymowny i wzajemnie się uzupełniający wspólny przekaz. Tak to widzę.

Jakby Pani określiła charakter całej ekspozycji? Jakie znalazła Pani elementy wspólne?

M.R. To bardzo różnorodny i zróżnicowany zbiór eksponatów nasyconych autentyzmem i prawdą indywidualnego przekazu, który jest niewątpliwą i obiektywną wartością niezależnie od większych lub mniejszych walorów artystycznych powstałych dzieł. I taka jest ich cecha wspólna. Własny, indywidualny artystyczny przekaz odnoszący się do wspólnoty, jaką stanowimy jako naród i zarazem jako chrześcijanie.

Czy któraś z prac zwróciła Pani szczególną uwagę?

M.R. Praca Wojciecha Kapelańskiego „ Libera me” (Uwolnij mnie). Jest piękna, poruszająca, perfekcyjnie wykonana. I Józefa Panfila, zupełnie inna – „Ołtarz z Cerkwi w Brunarach”. Józef Panfil to współczesny polski mistrz pejzażu, „rasowy malarz”, doskonały w prostocie malarskiego warsztatu.

Czym zachęciłaby Pani do przybycia na ekspozycję w Muzeum Uniwersyteckim UMK?  

M.R. Wyjątkowością klimatu i przesłania tej wystawy, a także obecnością na wystawie prac wielu znanych, znakomitych polskich artystów, że wymienię choćby Stanisława Rodzińskiego, Teresę Kotkowską-Rzepecką, Zdzisława Nitkę, wspomnianych już Wojciecha Kapelańskiego i Józefa Panfila, Piotra Młodożeńca, Piotra Błażejewskiego, Urszulę Ślusarczyk, Pawła Lewandowskiego-Palle, Tadeusza Borutę, Grzegorza Bednarskiego, Elżbietę Wasyłyk, Bogdana Kraśniewskiego i wielu innych.

 

Wystawa „Projekt 966. Narodowy Jubileusz Sztuka Polska 2016”

Kuratorzy: Mirosława i Kazimierz Rocheccy

Organizator: Województwo Kujawsko-Pomorskie

Prezentowana gościnnie w Muzeum Uniwersyteckim w Toruniu

6 – 24 czerwca 2016

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry