Nietypowość Nanofestivalu przejawia się na kilku płaszczyznach – od tajemniczo brzmiącego nazewnictwa („Rolnictwo Miejskie” i „Zbiory” pod którymi kryją się organizatorzy) po umieszczony na Facebooku opis wydarzenia, kończąc na formule i harmonogramie festiwalu.
Nanofestival#3 pod hasłem „Antropocen” został zorganizowany we wrześniu roku pandemicznego 2020, dlatego podobnie jak inne wydarzenia kulturalne z tego dziwnego okresu przyjął formę rozpiętą między wirtualnością a realnością. Festiwal rozpoczął się pierwszego września premierą strony Rolnictwa Miejskiego (www.rolnictwomiejskie.eu), wykładem (pierwszym z trzech) Patryka Szaja „Antropocen jako koniec (pewnego) świata” i premierą klipu poetyckiego do wiersza Małgorzaty Lebdy pyski psów. Przez cały miesiąc na fanpejdżu pojawiały się kolejne klipy poetyckie, m.in. do wierszy Patrycji Sikory, Ilony Witkowskiej, Adama Wiedemanna i Joanny Bociąg. W ramach festiwalu miał także miejsce prowadzony przez Malinę Barcikowską i Michała Prankego panel promujący książki autorów związanych z Toruniem: Katarzyny Kaczmarek Sztuczne ognie (Fundacja DF, Warszawa 2020), Tomasza Dalasińskiego Póki nie żyjemy (WBPiCAK, Poznań 2020), Szymona Szwarca Cukry złożone (WBPiCAK, Poznań 2020), a także wykład Jakuba Skurtysa – „Stand up tragedy: o poezji, antropocenie i nowym katastrofizmie".
Jednak ta najbardziej interesująca (moim zdaniem), dynamiczna część festiwalu, w największym stopniu przypominająca festiwale poetyckie sprzed „czasów zarazy”, miała miejsce 23. września w toruńskim Ogrodzie Muzyków. Antropocenowy Panel Poetycki, choć został zrealizowany przy zachowaniu rygoru sanitarnego (limit 80 osób, nakaz zasłaniania ust i nosa, dezynfekcja rąk przy wejściu na teren wydarzenia, wymóg składania przez uczestników oświadczenia o stanie zdrowia) przypominał stare dobre czasy imprez literackich na wolnym powietrzu (na przykład zorganizowany przed laty na Rynku Staromiejskim Wolny Rynek Poetycki).
Samo miejsce wydarzenia było strzałem w dziesiątkę (zwłaszcza przy sprzyjającej pogodzie, na którą tego wrześniowego dnia nie narzekaliśmy). Co ciekawe, wielu torunian dopiero przy okazji udziału w wydarzeniu dowiedziało się o istnieniu w ich mieście miejsca zwanego „ogrodem muzycznym”. Jednak nikt z uczestników nie narzekał, że tam się znalazł, miejsce sprzyjało słuchaniu muzyki i wierszy – było przestrzennie, zielono, trochę swojsko, trochę happeningowo.
Od razu po przyjściu na festiwal pisząca te słowa jako jedna z autorek wylosowała jeden z numerów, które później losował Błażej Monkiewicz z Toruńskiej Orkiestry Improwizowanej, a które decydowały o kolejności wejścia na scenę. Antropocenowy Panel Poetycki rozpoczął się o 18.00 performancem “Die-in”. Die-in jest formą protestu, którego uczestnicy symulują śmierć. Tak też było w tym przypadku, gdzie zamaskowani (wiadomo, takie czasy) performerzy po wygłoszeniu lirycznej, proekologicznej przemowy jednej z występujących, zamarli pod sceną na pozostałą część panelu poetyckiego.
Wtedy rozpoczęła się literacko-muzyczna część wieczoru. Toruńska Orkiestra Improwizowana w składzie: Maciej Karmiński (dyrygent, skrzypce), Teresa Dyrdymał (akordeon, obiekty, głosy), Robert Rychlicki (syntezator), Wojtek Zadrużyński (perkusja), Daniel Kowalski (gitara elektryczna), Emmanuel Lajus (saksofon), Marta Rogalska (flet), Szymon Maciejewski (fletnia pana, obiekty), Jakub Maciejewski (konga), Mateusz Bełkowski vel Kamiński (syntezator), Artur Iwiński (bas) rozpoczęła koncert w klimatach jazzowo-eksperymentalnych. Dominowały nuty psychodeliczne, nadające wydarzeniu katastroficzny (antropocentryczny?) klimat. Po kilku minutowym koncercie Błażej Monkiewicz z TOI losował i śpiewająco wywoływał na scenę (jedynie po numerach, nie po nazwiskach) kolejnych autorów: Grzegorza Giedrysa, Sławomira Płatka, Szymona Maciejewskiego, Agę Calipso, Tomasza Dalasińskiego, Annę Dwojnych, Alicję Głowanię, Michała Prankego, Marcina Jurzystę, Rafała Derdę, Rafała Kowalczyka, Kasię Kaczmarek, Agatę Wesołowską, Maciej Kirsta, Emilię Konwerską i Szymona Szwarca. Wymienieni autorzy czytali swoje teksty, wchodząc z toruńską orkiestrą w literacko-muzyczny, improwizowany duet.
Wiersze mniej lub bardziej dosłownie nawiązywały do relacji człowieka ze środowiskiem naturalnym, eksploatacji środowiska naturalnego i jej skutków. Odnosiły się do bogactwa fauny i flory, pojawiały się w nich psy, meduzy, słońce i oceany. „[…] myślę, że to spisek roślin przeciw zwierzętom, one są wszędzie najstarsze i przerażające/ myślę, że bogowie są roślinami”, „[…] wszystko czego nie potrzebujesz, leży już na ulicy/cyfry wyciekły do rzek i zatruły ryby […]”, „ten ocean za twoimi plecami traci głębię, której to nigdy, ale to nigdy w sobie nie zawarł”, „z ran ciętych wylatują gołębie, z ran kłutych wylatują wróble”, „RIP tu leży świat” – to niektóre antropocentryczne frazy, które można było usłyszeć.
W odróżnieniu od innych wydarzeń literackich, konwencja Antropocenowego Panelu Poetyckiego była nastawiona raczej na kolektywizm niż indywidualizm. Autorzy nie przedstawiali się (ani nikt ich nie przedstawiał) i nie poprzedzali swoich tekstów żadnym wstępem (a te niestety często bywają pretensjonalne). Czy wszystkim autorom to rozwiązanie się podobało, nie wiem, ale z perspektywy publiczności, która otrzymała literacko-muzyczno-performatywne widowisko, na pewno taka forma była atrakcyjniejsza niż tradycyjne i monotonne czytanie wierszy przez wielu autorów z rzędu.
Z niecierpliwością czekam na przyszłoroczne Zbiory i ich plony.
Zapisu wydarzenia można wysłuchać w Paśmie Gościnnym Radia Kapitał.
Partnerzy wydarzenia: Instytut Mikołowski im. Rafała Wojaczka, Wydawnictwo WBPiCAK
w Poznaniu, Galeria DOBRO, Kulturhauz
Dofinansowano ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach programu "Kultura w sieci"