Rzecz dzieje się w znanym, toruńskim barze „Małgośka”.
Osoby:
DEMONICZNY KUCHARZ
ZIELONY STARUSZEK
ZIELONOOKIE DZIEWICE
ZIELONOKRWIŚCI MŁODZIEŃCY
CISZA
ZAPOMNIANY CUD
SZPINAK
ZIELONY STARUSZEK
Szpinak raz!
DEMONICZNY KUCHARZ
Dość tego! Tylko szpinak i szpinak!
Świat na głowie stanął, wszystko na zielono!
Czas z tym skończyć! Krew się burzy!
Od dziś befsztyk tatarski, na ten bełkot jarski.
Bitki wołowe, a nie hummusy sezamowe.
Siekane kotlety, zamiast z fasoli pasztety.
(Zaklina.)
Od dziś nie będzie szpinaku!
Nie będzie szpinaku!
Raz we flaku, dwa w obłędzie,
Znikaj szpinaku już w tym pędzie!
Nie ma! Nie ma! I nigdy go nie będzie !
(Zaciera ręce.)
SZPINAK
(Zgodnie z sugestią zaklęcia znika. A wraz z nim znika również wszelka chęć do życia ograbiona z wartości odżywczych. Znikają też pierwsze pocałunki i zapach fiołków o świcie, ławki w parku i sklepy z tysiącem jeden drobiazgów, znikają listy miłosne oraz złote myśli i zęby, kałuże po deszczu i zaśnieżone pagórki, znika też pies sąsiadów, świeżo poznany ukochany i klucz od komórki.)
ZIELONY STARUSZEK
Oj! Oj! Nie ma? Nie ma!
Zawsze był i życie było proste.
A teraz nie ma już szpinaku. Wszystko mgłą zachodzi.
Nie masz światła w tunelu,
dziatwy świergotu, ni lipy czarnoleskiej.
Zamilkły dzwony i rogi złote pogasły.
Na akermańskich stepach cisza, nikt nie woła.
A z malinowych lodów tylko pestki zostały.
Cóż warte jest życie.
(Załamuje się.)
ZIELONOOKIE DZIEWICE
(Śpiewają cokolwiek jeszcze radośnie, ale ze znacząco malejącym entuzjazmem.)
Nikt tylko ty,
nikt tylko ty,
nikt nie jest tak potrzebny.
Kochany, syty, smaczny, ciepły,
z żelazem zawsze niepoślednim.
(Wzdychają, słabnąc z każdym słowem.)
Ach pustka. Cóż zrobić?
W tęsknocie na ciebie czekamy.
Nasz ty rozgotowany.
Czy może stoisz już u bramy?
(Cisza dźwięczy.)
Głucho cisza dźwięczy.
A ciało w tęsknocie jęczy.
Wróć, wróć, czekamy.
Sił już nie mamy.
DEMONICZNY KUCHARZ
(Z piekielnym błyskiem w oku.)
Nie ma szpinaku! Nie ma szpinaku! Nie ma szpinaku!
ZIELONOOKIE DZIEWICE
(Padają pozbawione żelaza i determinacji.)
ZIELONOKRWIŚCI MŁODZIEŃCY
(Błagalnie nad DZIEWICAMI.)
O wybacz nam szpinaku,
wybacz nam szpinaku.
Nie będziemy tobą nigdy już pluć,
niewybrednych żartów snuć.
Wróć, a wdzięcznie będziemy cię żuć,
w jakiej bądź postaci, tylko wróć!
Zapada 44-minutowa CISZA, w czasie której na przemian rodzi się i umiera nadzieja, że jakoś to będzie i pomoc w końcu nadejdzie.
DEMONICZNY KUCHARZ
(Piekielny błysk w jego oku nie przygasa.)
Tu nikt wam już nie pomoże!
Żadne tam: „Daj nam Boże!”
(Rechocze cokolwiek diabelsko.)
Hehehehehehehe!
(Krztusi się nadmiarem pieprzu.)
Chyba tylko Zapomniany Cud!
(Mdleje bez ducha.)
ZAPOMNIANY CUD
(Zastanawia się nad sensem zaistnienia. Szuka stosownej stylizacji, oprawy, narracji i formy działania. Przybywa w charakterze budzącej się, zbiorowej determinacji.)
WSZYSCY (oprócz DEMONICZNEGO KUCHARZA, rzecz jasna)
(Cicho)
Szpinak... Szpinak… Szpinak…
(Coraz głośniej)
Szpinak. Szpinak. Szpinak.
(Krzyczą)
Oooooo! Szpinak! Szpinak!
SZPINAK
Kto mnie wołał, czego chciał?
(Otrzepując resztki słomy i dziękując za aplauz.)
Jestem!
Finał:
Razem ze SZPINAKIEM wraca wszystko to, co dotąd zniknęło lub się zagubiło. Następuje wielka euforia, po której rusza radosny, narodowy korowód ulicami miasta, przeplatany przyśpiewkami, jak na przykład: „A jak będzie słońce i pogoda” i „Wszyscy Polacy to jedna rodzina” lub „Polacy nic się nie stało” oraz „Sto lat, sto lat”. I tak do rana.
Kurtyna.