Warto wierzyć w dialog – jeśli nie mamy skakać sobie do gardeł, ale też nie chcemy milczeć ani lekceważyć tych, którzy pragną nam właśnie coś ważnego powiedzieć. Warto też wierzyć w dialog, jeśli wierzymy w demokrację – tworzącą się w przestrzeni między nami właśnie przez zderzenia różnych racji, z których to zderzeń mogą wyniknąć coraz bardziej demokratyczne i racjonalne rozwiązania.
Dialog nie musi zawsze oznaczać kulturalnej, spokojnej wymiany poglądów. Jeśli czyjeś racje są permanentnie lekceważone, strona lekceważona ma święte prawo wykrzyczeć swój gniew (nawet w radykalny sposób, np. obalając pomnik) – właśnie po to, by wymusić dialog na tych, którzy dialogu nie chcą. Przykłady takich sytuacji widzieliśmy szczególnie wyraźnie w zeszłym roku – w USA, ale też w Polsce: w działaniach kolektywu Stop Bzdurom i w czasie jesiennych protestów pro-choice.
Dialog dla dobra demokracji szanującej prawa człowieka powinien omijać szerokim łukiem tych, którzy demokracji, prawom człowieka i idei dialogu jawnie się przeciwstawiają. Nie można w imię dialogu uwiarygadniać faszyzmu, ksenofobii i wszelkich ideologii mających prawa człowieka za nic.
Jednak gdy znajdujemy się już w sytuacji umożliwiającej demokratyczny dialog i czujemy, że może nastąpić między nami autentyczna wymiana myśli, racji, poglądów; warto wtedy nieustannie doskonalić umiejętność wsłuchiwania się w racje drugiej strony, umiejętność właściwego artykułowania swoich przekonań, umiejętność wyczuwania, gdzie kompromis jest możliwy, a kiedy niewskazany.