Jak pisać o czymś, co jest wszystkim znane, choć w różnym stopniu, a jednocześnie każdego zaciekawić? Myślę, że wystarczy autentyczna lekkość pióra, którą niewątpliwie Anselm Grün posiada. Benedyktyn z klasztoru w Munsterschwarzach napisał niezliczoną ilość książek, z których kilkadziesiąt zostało przetłumaczonych na język polski. Tym razem skupił się na ciszy, z którą ściśle powiązane są głównie samotność i osamotnienie. „Cisza w rytmie życia” nie jest ani wykładem z filozofii czy teologii, ani typowym poradnikiem podobnym do tych, które dziś w księgarniach przytłaczają swoją pseudomądrością. Wręcz przeciwnie, to swobodny esej skierowany do szerokiego grona czytelników.
Najistotniejszą cechą wpływającą na atrakcyjność wywodu jest prostota języka, jakim posługuje się OSB Grün. Można przeczytać całość ze zrozumieniem, bez konieczności powracania do wcześniejszych fragmentów. Nie oznacza to jednak, że tekst jest trywialny. Zdecydowanie bardziej słuszne będzie powiedzieć, że jest przejrzysty, a następujące po sobie elementy układają się w logiczną i spójną całość. Do tego dochodzi jeszcze łatwość łączenia kompetencji z zakresu różnych dziedzin przy zachowaniu poprawności metodologicznej. Tematem książki nie jest duchowość w wersji pop, ale prosta i co bardzo ważne pierwotna duchowość tłumaczona dopełniającymi się narzędziami. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że Grün ukończył studia z zakresu teologii, filozofii oraz zarządzania, a także kursy psychologiczne. Szczególnie niebezpieczne jest posługiwanie się psychologią, gdy chodzi o sprawy wiary, co stanowi bardzo charakterystyczny symptom dzisiejszych czasów. Jednym z jego objawów jest właśnie używanie określenia „duchowość” zamiast „religijność”. Zabieg ten ma zazwyczaj na celu oddalenie od spraw ściśle związanych z jakąś konkretną religią na rzecz wspólnej czy też rzekomo uniwersalnej duchowości. W takim wypadku duchowość odnosi się jedynie do duszy, pomijając trzeci chrześcijański element, z którego składa się człowiek, czyli ducha. Grün nie popełnia tego błędu i korzysta z narzędzi psychologicznych jedynie dla poparcia problemów teologicznych.
Nie jest też jednostronny w doborze lektur i sądach, ponieważ poza Ojcami Pustyni przytacza także programowego pesymistę, Schopenhauera, i nihilistę, Nietzschego. Robi to w sposób bardzo interesujący. Z całej teorii nadczłowieka wydobywa jedynie pozytywne traktowanie przeżycia samotności i czyni podstawą w rozważeniach tego problemu z perspektywy duchowości. Mówiąc językiem filozofii, egzystencjalna sytuacja człowieka samotnego okazuje się dialektyczna. Z jednej strony na poziomie psychologii jest to sytuacja trudna i niekorzystna, ponieważ naturalne jest funkcjonowanie w zbiorowości. Z drugiej zaś, samotność to stan, kiedy najłatwiej otworzyć się na relację z Bogiem. Zostaje On wtedy jedyną Osobą, z którą można nawiązać kontakt i która sama zawsze tego kontaktu pragnie. Wystarczy się na Niego otworzyć.
Jeszcze innym zjawiskiem jest osamotnienie, które Anselm Grün wyraźnie odróżnia od samotności. Osamotnienie, poza stanem, jest także procesem. Zawsze powoduje je postawa innych, odrzucenie i opuszczenie. Jest z nim o tyle trudniej, że często następuje niespodziewanie, bez niczyjej winy. W takiej sytuacji bardzo często pojawiają się trudne pytania, które nie były obce nawet samemu Chrystusowi, który w momencie gdy nastała ciemność na Golgocie rzekł: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” (Mt 27, 46 oraz Mk 15, 34). Jednak, jak przekonuje Grün, jedynym rozwiązaniem jest samodzielne zaakceptowanie sytuacji takiej, jaką ona jest. Podobnie zresztą uczynił i Chrystus, który ostatecznie powierzył się Bogu, przekraczając osamotnienie.
Powracając do duchowości, jak już powiedziałem, samotność leży u jej początków, kiedy to w pierwszych wiekach po Chrystusie wierzący udawali się na pustynię. W ten sposób powstawały zręby monastycyzmu. Grün nawiązuje więc do źródeł własnego charyzmatu zakonnego i przytacza np. Ewagriusza z Pontu. Cały tekst jest dodatkowo przeplatany apoftegmatami odpowiadający omawianym tematom. Samotność była jednym z głównych problemów, o których rozprawiali Ojcowie Pustyni.
Interesującą propozycję stanowią rozważania wokół etymologii słów samotność – einsam, Einsamkeit i allein – sam, samotny. W wielu innych językach, podobnie jak w niemieckim, już w nich samych zawarta jest dwuznaczność. W języku polskim to na przykład samotność jako samo – istotność czy też samo – istność, a także pierwotne rozumienie słowa „szczególny” jako ten, który jest sam. Przykłady można by długo mnożyć. Okazuje się więc, że na różnych etapach kształtowania się sposobów wypowiedzi przez wieki bardzo różnie bywało ze znaczeniem samotności i osamotnienia. Inne rozwiązanie zaproponował Paul Evdokimov w swojej książce „Życie duchowe w mieście”, również wydanej po polsku przez wydawnictwo „W drodze”. Sformułował tam koncepcję „uwewnętrznionego życia zakonnego”, wychodząc z założenia, że współczesny świat wymaga nowej formy powołania, która byłaby otwarta dla świeckich. Jest to wyraz rozszerzenia istniejącej już w prawosławiu instytucji świeckiego zakonnika, która ma, zdaniem Jevdokimova, objąć wszystkich świeckich. Tak samo Grün powołuje się na Ojców Pustyni, niestety z pominięciem ich sposobu życia.
Anselm Grün powtarza za znanym teologiem, Paulem Tillichem, że religia jest tym, co wyrasta z osamotnienia. Warto więc zastanowić się na nowo, czy rzeczywiście brak obecności kogoś bliskiego lub odosobnienie jest stanem beznadziejnym, jednoznacznie negatywnym. Uważam, że książka Grüna będzie w tym najlepszą pomocą. Szczerze polecam wszystkim zainteresowanym zarówno od strony religii, jak i filozofii.
Anselm Grün, „Cisza w rytmie życia. Sztuka bycia samemu”
Wydawnictwo „W drodze”
Poznań 2014