Wyszukiwanie

:

Treść strony

Esej recenzencki

Mysia zagłada. Inaczej o Holokauście

Autor tekstu: Joanna Wiśniewska
31.12.2016

Nagrodzona Pulitzerem powieść graficzna, a zarazem biografia Władka Szpigelmana, sosnowieckiego Żyda, usiłującego przeżyć w czasach Holokaustu, od momentu powstania wzbudziła wiele kontrowersji. Bo czy temat zagłady może być poruszany w formie komiksu, czy zagłada nie straci przy tym na znaczeniu, nie zostanie spłycona ani wypaczona? Jednak „Maus” powstał. Był rodzajem katharsis i próbą zapisu niezwykle intymnych wspomnień jednego człowieka, ale obrazuje przy tym dzieje całego narodu.

Art Spiegelman sięgnął do własnej historii i historii swoich rodziców – żydowskich uciekinierów z Polski. Główną postacią uczynił przedsiębiorczego Władka, swojego ojca, który dzięki własnej pomysłowości i dużej dozie szczęścia próbuje uratować rodzinę od zagłady. Właściciel fabryki tekstyliów, zamożny Żyd, młody małżonek Andzi i ojciec Rysia, przez kolejne lata wojny ukrywa się, ucieka, aż w końcu trafia do obozu koncentracyjnego. Przy życiu trzyma go tylko myśl o bliskich.

Historia jednej rodziny i całego narodu, a nawet całej Europy, została przeniesiona na zwierzęce postacie. Spiegelman nadał bohaterom wygląd zwierząt – Żydzi to myszy, koty to Niemcy, Polacy – świnie, Francuzi – żaby. Ten zabieg, miał zwrócić uwagę głównie na los ludności żydowskiej, zamykanej w gettach jak w klatkach i eksterminowanej przez nazistów jak szkodliwe gryzonie. Ale nieważne, jakie twarze mają bohaterowie, ich perypetie i tak nie pozostawią obojętnym czytelnika. Spiegelman tworzy bowiem galerię niezwykłych postaci, historii opartych na faktach, czasem strasznych, niezwykłych, niesamowitych. O odwadze, miłości, nadziei, ale i tchórzostwie oraz zdradzie. Zdrada bowiem była w czasach wojny wszechobecna. Czekała na Żydów ze strony szmalcowników, ratujących bądź sprzedających ludzkie życie za kosztowności, oraz nierzadko ze strony sąsiadów. Różne postawy ludzkie widzimy w komiksie – są tu Polacy, którzy ukrywają Władka z rodziną, ale jednocześnie otrzymują za to pieniądze, jak Motanowa. Są też tacy, którzy działają bezinteresownie, jak Kawkowa. W obozie więźniowie z sobą walczą, ale i są gotowi pomóc towarzyszom niedoli w potrzebie – żadna z kobiet w baraku nie zdradziła Andzi, gdy ta udała się na spotkanie z mężem.

Wielu piszących o Holokauście, mówi o wierze, Bogu czy szczęściu. Jednak w komiksie Spiegelmana, w opowieściach jego bohaterów, ogromną, jeśli nie decydującą rolę gra zwykły przypadek. Przypadek decyduje, kto przetrwa obóz, najbliższą zimę, całą wojnę. Umrzeć zaś można w każdym momencie, nawet gdy wojenna zawierucha dobiegła końca i właśnie wróciło się do dawnego domu. Na żydowskich lokatorów nikt nie czekał z otwartymi ramionami.

Trudne wspomnienia, stają się pretekstem do ukazania nie tylko opowieści o zagładzie, lecz także kruchej, niełatwej więzi między ojcem a synem. Spiegelman przez rozmowy poznaje ojca na nowo, odkrywa tajemnicę jego trudnego charakteru. Doskonale portretuje postać starego zgryźliwego skąpca. Z niezwykłą wrażliwością i delikatnością charakteryzuje człowieka, który przeżył piekło, ale i został przez nie pokonany. „Nie wiem, czy on ocalał” – mówi Art do żony. Postać Władka pokazuje smutny los ocalonych – wieczne poczucie winy, że się przetrwało zamiast innych, ciągłe pytania: „Dlaczego ja?”. Wspomnienia, o których chce się zapomnieć, spalić je, jak Władek pali dzienniki Andzi. Poczucie winy i koszmary, które prowadzą do samobójstwa matkę Arta. Problemy, które dotknęły setki ocalałych, które rzutowały na ich życie i życie ich rodzin jeszcze długo po zakończeniu wojny.

W historii opisanej w „Mausie” próżno szukać schematów, ckliwości czy płytkich uogólnień. Jest graficznie mroczny, atmosferę niepewności i zagrożenia w komiksie podkreślają surowe, czarno-białe kadry z mocną, wyrazistą kreską. Bohaterowie mimo zwierzęcych postaci mają własną mimikę, mysie pyszczki wyrażają rozpacz, strach, ból. Widać na nich ślady głodu czy chorób. Mysie zdjęcia, które ojciec ofiarowuje synowi, przypominają ludzkie portrety. A słowa wypowiadane przez Władka i Andzię, gdy spotykają się w Auschwitz, miłość, która im towarzyszy, każą zapomnieć o zwierzęcych postaciach bohaterów. Myszy wyznają sobie miłość i jest to chyba moment, w którym czytelnik zapomina o fakcie, że mamy do czynienia z gryzoniami.

Na uwagę czytelnika zasługuje forma, w jakiej wydano ponownie „Mausa” – zbiorcze wydanie zaopatrzone w twardą okładkę i zilustrowane mapkami Polski z okresu wojny i samego obozu zasługuje na uznanie. Nie bez znaczenia jest to, co poza kadrami – mamy tu dedykacje (komiks jest poświęcony matce autora), są też zamieszczone rodzinne zdjęcia. Spiegelman dopuszcza nas w ten sposób do prywatnej opowieści swojej rodziny, przypomina, że wydarzenia opisane w komiksie miały miejsce w rzeczywistości. Całość dopełniają przerażające w swojej prostocie cytaty z nazistowskich publikacji, mówiące wiele o stosunku nazistów do Żydów, a nawet… do postaci z kreskówek Disneya. „Myszka Miki jest najbardziej haniebnym ideałem, jaki wynaleziono” – pisano w latach 30. w niemieckiej prasie. Być może z tej retoryki nienawiści wysnuł Spiegelman swój pomysł, by bohaterowie komiksu mieli zwierzęce powłoki.

Ogromnym plusem „Mausa” jest jego prostota wynikająca z oparcia się na losach jednej rodziny. Na inspiracji prawdziwą historią. Jak w życiu – nie ma tu żadnych happy endów, jednak gdy zamykamy zbiorcze wydanie „Mausa”, oprócz smutku czujemy dziwną nadzieję. Nic nie jest w nim jednoznaczne, bycie ocalonym nie musi oznaczać, że będziemy żyli na nowo. Być może zostaniemy tylko skazani, by wiecznie przeżywać swój los. Ci, którzy szukają w dziele Spiegelmana wytłumaczenia dla zbrodni, odpowiedzi na pytania, dlaczego doszło do Holokaustu, nie znajdą łatwych prawd. Bo Spiegelman przede wszystkim pokazuje swoją własną, intymną historię rodzinną, mały wycinek z wielkiej historii. Nie skupia się na odpowiedziach na ważkie pytania. Nie daje nam pokrzepienia ani nie mówi nam, że zrozumiał, co przeżył jego ojciec. Jest tylko jedna prawda, którą Władek przekazuje synowi: „Auschwitz nie można zrozumieć”.

 

„Maus. Opowieść ocalałego”

Scenariusz i rysunek: Art Spiegelman

Wydawnictwo Komiksowe, Prószyński i S-ka

2016

W imieniu redakcji dziękuję WYDAWNICTWU KOMIKSOWEMU i PRÓSZYŃSKI I S-KA za egzemplarz recenzencki.

Galeria

  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry