Autor wydanego właśnie przez Kulturę Gniewu / Krótkie Gatki komiksu „To nie jest las dla starych wilków” od lat bawi, ucząc i uczy, bawiąc. Nowy album Tomasza Samojlika, podobnie jak poprzednie, prezentuje sceny z życia mieszkańców Puszczy Białowieskiej, przemycając w krótkich historyjkach pełnych przygód sporo wiedzy przyrodniczej. Trawestując samego autora, można powiedzieć, że pozwolił on zwierzętom zaanektować komiks, jednak nie ku chwale szopowatości, czego chciałby samozwańczy szef lasu, jeden z bohaterów najnowszego albumu, ale z pożytkiem dla dziecięcych i dorosłych czytelników. Jakiż to pożytek z opowieści o zwierzętach, które nie zachowują się jak zwierzęta (no, chyba że są w zasięgu fotopułapki – wtedy trzeba żerować, przechadzać się i nasłuchiwać, koniecznie z bezmyślną miną)? A taki, że podobnie jak w przypadku tradycyjnych bajek zastosowana tu antropomorfizacja pozwala w subtelny, aluzyjny, a niekiedy bezlitośnie ironiczny sposób przedstawić pewne typy ludzi i charakterystyczne dla nich zachowania. Samojlik wzmacnia ten efekt, każąc mówić swoim bohaterom językiem współczesnej ulicy. Łosie pstrykają sobie słitfocie i rozmawiają z kumplami o kobietach („Mówię jej: mam tego dość, idę na bagna, klępo”), tytułowy stary wilk przeżywa chwilę chwały („Oldschool, bejbe”), para ptaków kłóci się podczas lotu („O, ktoś rysuje na śniegu fraktale! Nie zmieniaj tematu! Rozmawialiśmy o remoncie gniazda!”), mama świstunka przekonuje córkę, że wędrówka do Afryki jest świetna („Będziemy spać w locie, normalnie czad!”).
Język, którym posługujemy się w naszej miejskiej, ucywilizowanej codzienności to jedno. W figurach zwierząt zamieszkujących i odwiedzających komiksową puszczę, w ich przygodach rozpoznajemy własną codzienność, jej bohaterów, antybohaterów i relacje, które z nimi nawiązujemy. Kogo tu nie ma! Pełne spektrum typów i cech wartych bardziej lub mniej zgryźliwych komentarzy. Są szopy pracze, przedstawiciele gatunku inwazyjnego – wódz, mający zamiar prać mózgi mieszkańców lasu, o których sądzi, że ich życie jest nic niewarte, i jego podnóżek, nielubiący tego określenia. Jest (znany czytelnikom komiksów Samojlika) żubr Żorż, jest szympans, który uciekł do puszczy (z zamiarem bycia jej królem) z zoo, ale tęskni za cywilizacją, jest też bardzo wnikliwie obserwująca rzeczywistość wiewiórka (chociaż zdarza jej się przysnąć podczas lekcji borsuka) i wydra z zimową depresją, są inne, mniejsze lub większe stworzenia próbujące utrzymać w puszczy względną stabilizację („Czasy się zmieniły – nikt już nie chce być zjadany”). Jeśli spojrzymy na to z ludzkiej perspektywy, okazuje się, że mieszkańcy lasu mają te same radości i problemy co my, ludzie…
Wracając do bohaterów komiksu – bynajmniej nie żubr czy szop, samozwańczy wódz, są tu głównymi figurami. Dwie niepozorne dżdżownice, wszystkowiedzący dziadek i sceptyczny, a raczej nierozgarnięty wnuczek kradną show. Ich dialogi są stałym elementem albumu, są wprowadzeniem do większości rozdziałów, stanowią też coś w rodzaju komentarzy wszystkowiedzącego narratora, żeby nie powiedzieć greckiego chóru. Dziadek dżdżownica wykłada, prezentując wiedzę właściwie z każdej dziedziny i robi to z wielkim entuzjazmem („On tak cały czas? Tak, jest jak w transie!”). Wnuczek dżdżownica jest praktyczniejszy, pewnie pełza po ziemi (i pod nią) i jest nieco zrezygnowany („Nic a nic dziadka nie rozumiem. Ale i tak dziadka kocham”) W ten sposób dziadek dżdżownica bierze na siebie cały ciężar edukacyjny, cały ładunek wiedzy przemyconej w 18 krótkich komiksowych historiach z życia puszczy. Dydaktyczny smrodek, który mógłby unosić się nad komiksem, znika pod ziemią razem z dziadkiem chowającym się przed wyżej postawionymi w łańcuchu pokarmowym zwierzętami…
Samojlik przemyca w tym albumie nie tylko wiedzę przyrodniczą (optymalizacja w świecie mrówek i pszczół, symbioza obligatoryjna i fakultatywna), lecz także sporą dawkę informacji matematycznych i informatycznych (fraktale, wielościany foremne, komunikacja bezprzewodowa) oraz aluzji i odniesień do popkultury. Te ostatnie są ewidentne w wielu dialogach i samym tytule albumu nawiązującego do oscarowego filmu braci Coen „To nie jest kraj dla starych ludzi”. Kryptocytaty i nawiązania do kultury popularnej, m.in. do znanych filmów, a raczej ich tytułów, występują tu w dość znacznym zagęszczeniu, pozwalając na dwuwarstwowe odczytanie treści. Zwłaszcza że odniesienia dotyczą nie tylko aktualnych, lecz także pochodzących sprzed kilku dekad tekstów popkultury. Nie każdy czytelnik, ze względu na uwarunkowania wiekowe, rozpozna aluzję w nostalgicznym westchnieniu starego wilka „niewesołe jest życie staruszka, yo”. Są tu również tony poważniejsze, typu: „Wszyscy lubimy wilki, ale nie w naszym lesie. Przykro mi. Ja cię popieram, ale sam rozumiesz…”, które sprawiają, że uśmiech, towarzyszący lekturze komiksu od początku do końca, momentami zastyga. I wcale nie dlatego, że dziadek dżdżownica ględzi…
„To nie jest las dla starych wilków”
Scenariusz i rysunek: Tomasz Samojlik
Kultura Gniewu / Krótkie Gatki
2016
W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu KULTURA GNIEWU za egzemplarz recenzencki.