Wyszukiwanie

:

Treść strony

Esej recenzencki

Świat bez drobiu to chaos

Autor tekstu: Dawid Śmigielski
12.12.2014

Mięso. Są ludzie, którzy oddaliby za nie wszystko. Jestem w stanie to zrozumieć, w końcu cieniutki schabik z patelni, taki bez żył rzecz jasna, to niebo w gębie. Są też kotlety z piersi kurczaka udające schabowe. Modne kotlety. One też mają swoich wyznawców. To ten drugi przysmak jest ważniejszy w naszych rozważaniach. W końcu kiedyś był kurą czy czymś takim, no drobiem. A drobiu w komiksowej serii „Chew” brakuje, jak mięsa w najtańszej kiełbasie. Ptasia grypa i po ptakach. Nie ma drobiu, nie ma kotletów, skrzydełek, nóżek, pałek, rosołu (to akurat jest poważna strata)…

Tak sobie wymyślił pan Layman i tak to narysował pan Guillory. Choć świat bez drobiu to chaos, to jest to chaos kontrolowany. W końcu od czego jest czarny rynek? Trzeba tylko uważać na gliniarzy, co z chęcią cię przyskrzynią za nielegalne posiadanie kuraka. Jednym z nich jest bezkompromisowy, a może po prostu pozbawiony uczuć Tony Chu. W końcu jaki brat chciałby za wszelką cenę założyć swojemu bratu kajdanki na ręce za dziesięć kilo „surowizny”? No dobra. Brat niekochający brata. Ale nie to go wyróżnia.

Bowiem Tony Chuuuuu jeeeest… cybopatą (taaaram)! Już śpieszę wyjaśnić. Pozwolę sobie zacytować drugą stronę „Przysmaku konesera”  „[…] to znaczy, że gdy odgryzie kawałek jabłka, w głowie pojawi się świadomość tego, na jakim rosło drzewie, jakich pestycydów użyto, aby je opryskać, i kiedy je zerwano”. Analogicznie rzecz ma się do innych „form jedzenia”. Stwierdzenie: jesteś tym, co jesz, nabiera zupełnie nowego znaczenia. Nic więc dziwnego, że Tony je niewiele, a jeżeli już, to przede wszystkim buraczki – każdy heros ma swój kryptonit. Dzięki niezwykłym umiejętnościom główny bohater jest w stanie rozwiązać niejedną zagadkę. Mulder i Scully przy nim wymiękają . Chcąc nie chcąc (po nieudanej akcji, w której zostaje poważnie ranny jego partner) zostaje agentem Amerykańskiego Departamentu Żywności i Leków. Oczywiście do spraw Przestępstw Szczególnych. I jako „odmieniec” musi sobie radzić z alienacją.

Layman stworzył bohatera dającego duże pole do popisu. Niezbyt sympatycznego typa, mającą nieco odrażającą umiejętność, czyniącą z niego niezrozumianego dziwaka. Lubić czy nie lubić? Lubić. Tym bardziej, że niemal od razu do opowieści zostaje wprowadzony jego nemezis. Zupełne przeciwieństwo Tony’ego.  Konflikt między nimi kończy „Przysmak konesera” , a zarazem otwiera na dobre tę serię. Pierwszy tom jest poligonem doświadczalnym. Scenarzysta sprawdza pomysły, sypie żartami, rozwija bohaterów, nakreśla tło i buduje wątki. Jedne elementy tej układanki wychodzą mu lepiej, inne gorzej. Na pewno jest zabawnie. Cybopatyzm(?) stwarza możliwości dla dobrych gagów. Potencjał ten wykorzystuje również Guillory, kreśląc z fantazją wszystkie komiczne fragmenty. Wyrazista kreska skupia się raczej na bohaterach niż na tle, stąd też plansze mogą wydawać się puste, czasem niedopracowane, ale świetnie oddana mimika bohaterów rekompensuje te braki w zupełności.

„Przysmak konesera” to zaledwie przystawka. Po jego lekturze ani się najadł, ani nalizał. Wiem natomiast jedno. Po tej historii nikt nie będzie marzył o byciu Cybopatą (chciałbym być Spider-Manem, bujać się na pajęczynie i uwodzić Mary Jane). Chyba, że ktoś lubi dobrze zakonserwowane zdechłe psy.

„Chew: Przysmak konesera”

Scenariusz: John Layman

Rysunek: Rob Guillory

Mucha Comics

2014

W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu MUCHA COMICS za egzemplarz recenzencki.

Galeria

  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry