Każde pokolenie ma swoje legendarne i kultowe dzieła. Na polu komiksu dla wielu takim swoistym „opus magnum” jest „Osiedle Swoboda” Michała „Śledzia” Śledzińskiego. Komiks, opisujący życie miejskiego blokowiska, stał się uniwersalną opowieścią o młodych ludziach lat dziewięćdziesiątych, a jego bohaterowie byli uosobieniem tamtej rzeczywistości– mrocznej, ciemnej i beznadziejnej.
Nic dziwnego, że po kilkunastu latach autor „Osiedla” postanowił powrócić na stare śmiecie z kolejnymi opowieściami. Poza zbiorczym, nowym wydaniem komiksów z serii ukazał się opowiadający o bohaterze Swobody – Niedźwiedziu samodzielny album. Nieco nostalgiczny, ale mocny powrót najsłynniejszego chyba i najbardziej kontrowersyjnego bohatera serii nie rozczaruje fanów oraz tych, którzy sięgną po ten właśnie album po raz pierwszy. „Niedźwiedź” jest idealny zarówno dla starych wyjadaczy komiksowych, jak i początkujących, którzy nie czytali cyklu o Swobodzie. Dźwiedziu jest typem doskonale nadającym się na protagonistę zupełnie nowej, poświęconej tylko jemu, serii komiksów.
Ten obdarzony filozoficznym umysłem i żelaznymi mięśniami zarośnięty facet nie zdejmuje nigdy charakterystycznej kraciastej kurtki i czapeczki. Wiernymi towarzyszami Niedźwiedzia są wódka i bezrobocie. Te dwie rzeczy są jak fatum w żywocie Miśka. Komiks opowiada o kolejnych, często nieudanych, zajęciach Niedźwiedzia. Jest to, jak to u Śledzińskiego, tylko pretekst, by pokazać zwichrowaną i absurdalną rzeczywistość blokowiska i Polski w ogóle. Nie ma tu wybielania. Jest twarda codzienność pijackich spelunek, nocnych klubów, zimnych klatek schodowych i ogródków działkowych. Zaludniają ją bliźni Niedźwiedzia – dresiarze, bezdomni, pijacy. Groteska miesza się z filozoficzną zadumą, a przygody bohatera wywołują śmiech, politowanie i lekki szok, lecz po głębszym zastanowieniu się kiwamy potakująco głową.
Nie sposób nie polubić głównego aktora tego osiedlowego teatru. Niedźwiedź to najbardziej charakterystyczna (moim zdaniem) postać spośród bohaterów Osiedla (drugą jest domorosły wieszcz o jakże dźwięcznym mianie Ciachciarachciach wraz ze swą uroczą Psotką). Chociaż większość konfliktów przyjdzie mu rozwiązywać za pomocą siły, paradoksalnie, dzięki niemu świat Swobody nie wydaje się taki do końca zły i beznadziejny. Bohater, z zamierzenia negatywny, jest także bastionem dobra i przyzwoitości. W końcu to on pomaga dwójce nastolatków wydostać się z ogródków działkowych w „Altanie”, zostaje opiekunem niepełnosprawnego Mareczka, ratuje damę z opresji oraz urządza solidne mordobicie wszystkim złym i głupim typom spod znaku osiedlowego dresiarstwa prawie w każdym z rozdziałów.
W komiksach Śledzińskiego nie ma miejsca na idealnych bohaterów. Wszyscy z Osiedla Swoboda są przegrani i dlatego tak bardzo ludzcy. Na szczęście autor scenariusza uniknął zbytniego moralizowania i zaczerniania rzeczywistości. Przygody Niedźwiedzia są czasem absurdalne, czasem komiczne, przez co nie czuje się ciężaru brutalnej rzeczywistości. W zamierzeniu komiks miał być mocny. Śledziński niczego nie wygładza – wszystko tu jest ostre i kanciaste, pełne cieni, język bohaterów czasem wulgarny, ale czytelnik czuje, że tak ma być i jest to zupełnie w porządku, godzimy się na to, bo przecież pokazuje naszą codzienność taką, jaką jest. Bez ubarwień.
Klimat blokowiska doskonale oddają rysunki Kamila Kochańskiego. Mroczne, wyraziste i ekspresyjne. Wyłącznie czarno-białe, rysowane grubą kreską, kilkoma pociągnięciami, co doskonale uwidacznia się w serii szkiców zamieszczonej na końcu komiksu. Linie, zygzaki, plamy czerni i bieli odzwierciedlają specyfikę osiedla. Szkicowość niektórych plansz nadaje im surowości i wyrazu. Osiedle Swoboda Kochańskiego jest surrealistyczne, mroczne i przypomina ogromny labirynt. To jest mikroświat, całkowicie niezależny i egzystujący odrębnie, kompletnie samowystarczalny. Taki sam jak bohater.
Co więcej, chociaż razi nas ten brudny i zimny światek, z nostalgią i pokrętną radością zanurzyłam się ponownie w ciemne zaułki Osiedla wraz z Niedźwiedziem. Oby nie był to ostatni tom jego przygód. Ci, którzy czytali serię o Swobodzie, na pewno z sentymentem odwiedzą ją znowu. Ci, którzy nie czytali, polubią Niedźwiedzia. Z pewnością sięgną potem po główny cykl, bo dobór materiału zamieszczonego w komiksie jest bardzo dobry – nie zmęczy nieobeznanego z serią czytelnika, nie zarzuci zbędną przemocą i raczej nie odstraszy tych, którzy lubią dzieła oryginalne, trochę zwariowane i nieszablonowe. Pozostaje pytanie: czy dziś odnajdziemy się w rzeczywistości Śledzińskiego, podczas gdy nasze osiedla stają się coraz czystsze, idealne, ogrodzone i chronione niczym szwajcarski bank? Sądzę, że tak.
Są osiedla. I jest Swoboda.
Czekam na kolejne przygody bohaterów autorstwa duetu Śledziński/Kochański i mam nadzieję na początek nowej, niezwykłej podróży.
„Niedźwiedź”
Scenariusz: Michał „Śledziu” Śledziński
Rysunek: Kamil Kochański
Kultura Gniewu
2014
W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu KULTURA GNIEWU za egzemplarz recenzencki.